Ten ostatni mecz, spotkanie z Lublinem, było dla Was najtrudniejszy w sezonie?
Ostatni mecz był obarczony największym bagażem emocjonalnym, walczyłyśmy o srebro. Chciałyśmy dla Kobierzyc zdobyć to wicemistrzostwo. Dla mnie jako trenerki to spotkanie również było niezwykle ważne.

Jak na zespół wpływała świadomość, że nie macie marginesu błędu?
KPR Gminy Kobierzyce wielokrotnie grał spotkania, w których nie mógł popełnić błędu i mam wrażenie, że okrzepł z tą świadomością. Przypomnijmy sobie chociażby ubiegłoroczny mecz, w którym musieliśmy wygrać z EUROBUDEM JKS Jarosław czy finał ORLEN Pucharu Polski, a jeszcze wcześniej starcie z Młynami Koszalin, którego stawką było wicemistrzostwo. Mój zespół dojrzał do grania takich spotkań, dziewczyny jeszcze mocniej się wtedy mobilizują i grają lepiej.

Kibice zdali końcowy egzamin na szóstkę. Jak grało Wam się przy takim dopingu?
To było coś niesamowitego grać przy takim dopingu, frekwencja na hali była stuprocentowa. Każdy z nas miał w sobie mnóstwo emocji, każdy czuł wparcie kibiców. Bardzo nam pomogli w tym ostatnim meczu i jak najbardziej zdali egzamin na szóstkę. To było jedno z tych spotkań w kobierzyckiej hali, które zapamiętam do końca życia.

Jaki to był sezon dla Kobierek?
Biorąc pod uwagę emocje i końcowy rezultat, możemy czuć się trochę niezadowoleni z brązowego medalu. Jeśli jednak spojrzymy na ten sezon obiektywnie, uwzględniając statystyki, to już na długo przed ostatnim meczem zapewniliśmy sobie brązowy medal. Zdobyliśmy też dużo więcej bramek niż w poprzednich latach, nabraliśmy dużo doświadczenia w rozgrywkach europejskich. Nasze zawodniczki trafiły do kadr narodowych, wiele z nich się rozwinęło. W moim odczuciu to był kolejny bardzo udany sezon dla KPR-u Gminy Kobierzyce.

Miałyście w tym sezonie okazję debiutować w europejskich pucharach – co drużynie dała ta rywalizacja, jakie wyciągnęłyście z niej wnioski?
Bardzo się cieszę, że miałyśmy szansę grać na arenie międzynarodowej. Każdy mecz to było zderzenie się z nowym, innym stylem gry. Dla dziewczyn to była super lekcja, jak grać objętościowo więcej spotkań, jak sobie radzić z tym, że gra się dwa mecze w tygodniu, jak zadbać o regenerację, jak szybko wyciągać wnioski. To zmusiło wiele z nich do indywidualnego rozwoju i mam nadzieję, że w przyszłości Kobierki wyciągną z tego same plusy.

Wielokrotnie podkreślała Trenerka, że najważniejsza jest zespołowość. Jest jednak ktoś, kogo można w tym sezonie szczególnie wyróżnić?
Nadal uważam, że największym atutem KPR-u Gminy Kobierzyce jest zespołowość. Praktycznie nie było takich sytuacji, gdy jedna zawodniczka jest liderką w kilku meczach z rzędu. To się zmieniało, inne dziewczyny wchodziły w rolę najlepszych na boisku, wyróżniających się na boisku. Nie było takiej osoby, która w którymś spotkaniu nie wzięłaby na siebie ciężaru. W ostatnim meczu zrobiła to chociażby Kasia Cygan, która była totalnym zaskoczeniem dla rywalek i zagrała naprawdę świetne zawody. Wcześniej była to Oliwia Domagalska. Wszystkie nasze skrzydłowe miały spotkania, w których zagrały super. Można tak wymieniać, na każdej pozycji znalazł się ktoś, kto został bohaterką danego pojedynku, dlatego podkreślam, że zespołowość to nasza bardzo silna broń i dlatego byłyśmy tak trudnym rywalem.

Po sześciu latach żegna się Trenerka z Kobierkami.  To naprawdę długi czas – jest moment, który szczególnie zapadł Trenerce w pamięci?
To było dla mnie ciekawe sześć lat, lat ciężkiej pracy zakończonej ogromnymi sukcesami. Te momenty, które szczególnie zapadły mi w pamięci to te najbardziej emocjonujące mecze, w których wygrywałyśmy z naprawdę trudnymi rywalami, w których nasza zespołowość, hart ducha, walka były atutami decydującymi o zwycięstwie. Mam tu na myśli na przykład ubiegłoroczny finał pucharu Polski, jednobramkowe wygrane w Lublinie czy w Lubinie. To są te spotkania, które na zawsze będą ze mną.

Jakie jest najszczęśliwsze, a jakie najtrudniejsze wspomnienie?
Tych szczęśliwych było naprawdę wiele, ale chyba wybrałabym finał pucharu polski w Gnieźnie. To była najszczęśliwsza chwila z Kobierkami. Tym najtrudniejszym momentem był ostatni mecz z MKS-em FunFloor Lublin, gdzie zabrakło tak niewiele do upragnionego wicemistrzostwa. Taki jest sport i trzeba iść dalej.

Jak podsumuje Trenerka te sześć lat pracy w Kobierzycach? Jak rozwinął się ten klub, ten zespół?
W tej chwili jestem na etapie podsumowywania, zamykania tego etapu w moim życiu. Przypominam sobie zespół, który był niedoświadczony, który nie miał sukcesów, ale chciał się rozwijać. To był mój główny cel, żeby wpoić drużynie, że zawsze trzeba iść do przodu, zarówno indywidualnie, jak i wspólnie. Zawsze to przebijało się w moim rozmowach z zespołem. Cieszę się, że zarówno klub, jak i drużyna zaufali mojej idei. Sześć lat współpracy kończymy z czterema medalami i trofeum ORLEN Pucharu Polski, z ogromnymi sukcesami, także indywidualnymi. Z ogromną dumą patrzę na to, jak rozwinęły się zawodniczki, cały klub, na nasze sukcesy. One by nie były możliwe, gdyby nie praca zarządu klubu, który dążył do rozwoju organizacyjnego i władz gminy, które wspierały nas na każdym kroku

To jest najlepsze podsumowanie tych sześciu lat. Jeśli chodzi o to, czego na co dzień nie widać, to nawiązałam tutaj mnóstwo cennych przyjaźni, poznałam wielu ciekawych ludzi, spędziłam tu wartościowy czas. Bardzo miło będę wspominać mieszkanie w gminie Kobierzyce.

Chciałabym podziękować wszystkim kibicom. Wszystkim ludziom, którzy pomagali mi w ciągu tych sześciu lat. Bez Was to wszystko nie byłoby możliwe.