EKS: Asiu, w barwach Elbląga grałaś 8 lat, dla wielu z nas jesteś ikoną tego klubu. 

Joanna Waga: Jest mi ogromnie miło i dziękuję za tak ciepłe słowa, jednak ja do tego tak nie podchodzę. Elbląg jest dla mnie drugim domem, ja i moja rodzina spędziliśmy tu kawał czasu. W ciągu tych 8 lat bywało różnie, jak to w życiu – raz lepiej raz gorzej, ale ten spory kawałek życia zawsze będę wspominać z uśmiechem na twarzy. To były super lata! Zawsze starałam się dawać z siebie wszystko na boisku. Zdobyłyśmy historyczny dla klubu medal, ta chwila na zawsze pozostanie w moim sercu. 

EKS: No właśnie medal… Tak bardzo upragniony i wyczekiwany przez klub, kibiców, całe miasto. Mam wrażenie, że historyczne dla Elbląga ligowe miejsce na podium nie zostało właściwie wykorzystane w kolejnych sezonach? 

JW: Niestety to prawda, zgadzam się z Tobą. Nasz sukces można było z powodzeniem przekuć na promocję i rozwój ówczesnego zespołu co z pewnością doprowadziłoby do zdobycia przez Start kolejnych medali, a co za tym idzie doskonałej promocji miasta. Nasz zespół z powodzeniem mógł stać się wizytówką Elbląga na długie lata, niestety tak się nie stało. Z przykrością stwierdzam, że nasz wysiłek został zaprzepaszczony w kontekście rozwoju i przyszłości klubu, szkoda. 

EKS: Okres gry w Elblągu oznaczał dla Ciebie ponowne powołanie do reprezentacji, prawda? 

JW: Owszem, Kim Rasmussen zaprosił mnie na zgrupowanie. Była to dla mnie z pewnością ciekawa przygoda, docenienie mojej pracy w klubie. Miło było popracować przez chwilę z tak cenionym trenerem. 

EKS: Wróćmy do gry w klubie. 8 lat to porządny kawałek życia, czy w tym czasie rozegrałaś jakiś mecz, który zapadł Ci głęboko w pamięć i który zapamiętasz do końca życia? 

JW: Z pewnością sporo jest takich spotkań, które zapamiętam na długo, ale raczej nie zdziwię nikogo, jeżeli powiem, że mecz o medal z Lublinem jest tym najważniejszym i wyjątkowym wspomnieniem… Własny parkiet, pełna hala i fenomenalny doping kibiców, mecz z wielokrotnym Mistrzem Polski. Zdecydowanie nie jesteśmy jego faworytkami. 60 minut walki o każdy centymetr i klepkę parkietu, niesie nas doping kibiców, wynik przez cały mecz oscyluje w granicy remisu. Jak dziś pamiętam ostatni gwizdek i tę ogromną radość przeplatającą się z niedowierzaniem, że tego dokonałyśmy – że właśnie zepchnęłyśmy z podium wielokrotnego Mistrza Polski i zdobyłyśmy medal. Coś pięknego, życzę każdemu sportowcowi takich chwil. Nie ma w sporcie nic piękniejszego. 

EKS: Wspomniałaś o kibicach, są mocnym i ważnym punktem Elbląskiego Startu, prawda? 

JW: Bez wątpienia, ich rola w tym klubie jest nieoceniona i mówię to bez zbędnej wazeliny. Elbląscy kibice są z zespołem na dobre i na złe, wspierają nas nie tylko kiedy odnosimy sukcesy, czujemy ich ogromne wsparcie nawet po kompromitujących porażkach, możemy liczyć na nich zawsze, a to bardzo ważne. Pamiętam sezon, kiedy to Przemek Cegielski nie opuścił chyba żadnego meczu, podziwiam zaangażowanie i oddanie drużynie. Tym samym życzę każdemu klubowi takiego Klubu Kibica! 

EKS: Kibice potrafią jeździć za wami na każdy mecz, nawet na drugi koniec Polski, to chyba budujące, prawda? Jest to dla Was dodatkowa dawka motywacji? 

JW: Zdecydowanie tak! Jak już powiedziałam to nieocenione i niesamowite. Często kosztem swojego życia osobistego i pracy podróżują za nami setki kilometrów tylko i aż po to aby wspierać nas przez 1,5 godziny meczu. Bardzo mocno to doceniamy i zawsze jest to dla nas dodatkowa motywacja, żeby dawać z siebie wszystko na boisku, co oczywiście nie zawsze nam się udaje. Z tego miejsca ogromne podziękowania i szacunek dla wszystkich kibiców Startu. 

EKS: Powiedz nam, czy oprócz aspektu sportowego będziesz wspominać Elbląg z innej strony? 

JW: Oczywiście, piłce ręcznej poświęcam większość swojego czasu, ale ten niewielki kawałek życia poza boiskiem to czas spędzony z rodziną, praca, mnóstwo znajomości i przyjaźni na lata. Na pewno nie zapomnę o Elblągu. 

EKS: Do nowego klubu wyjeżdżasz sama czy przeprowadzasz się z całą rodziną? 

JW: Nie wyobrażam sobie życia bez mojej rodziny także mąż, syn i dwa psy jadą razem ze mną 🙂 

EKS: Rozmawiałem z Hanią Yashchuk, powiedziała mi, że bardzo się cieszy na wasz wspólny wyjazd do Piotrkowa. 

JW: Nie będę ukrywać, że ja również jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Od początku naszej znajomości nadajemy na tych samych falach i bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Super, że będę mieć bratnią duszę w Piotrkowie i że będziemy mogły się wzajemnie wspierać na boisku i poza nim. Hania to bardzo utalentowana zawodniczka, dużo wnosi do zespołu. Jestem pewna, że razem będzie nam się dobrze grało w nowych barwach. 

EKS: Czy były jakieś momenty podczas gry w barwach Startu których byś nie chciała wspominać? 

JW: Z pewnością półroczna rozłąka z klubem nie należy to najmilszych wspomnień. Mimo, że nie chciałabym wracać do tego pamięcią to dużo mnie ta przerwa nauczyła. Wyciągnęłam odpowiednie wnioski, trochę inaczej patrzę na pewne kwestie. Jesteśmy sumą doświadczeń, to było jedno z nich i tego się trzymajmy. 

EKS: Będziesz tęsknic za Elblągiem? 

JW: Na pewno! Szczerze mówiąc jeszcze do mnie nie dochodzi, że się stąd wyprowadzimy. Przez tyle lat zakorzeniliśmy się tu i z pewnością przeprowadzka nie będzie należeć do tych najłatwiejszych. 

EKS: Piotrków to miasto, które też znasz bardzo dobrze, prawda? 

JW: Tak, zanim przyszłam do Elbląga 4 lata grałam w barwach Piotrkowa. To również długi i fantastyczny okres mojego życia. W Piotrkowie urodził się mój syn, mam stamtąd dużo ciepłych wspomnień – myślę, że ten fakt ułatwi nam trochę przeprowadzkę. 

EKS: Masz jakieś oczekiwania co do przyszłego sezonu? 

JW: Przede wszystkim chcę dla siebie sportowej zmiany na lepsze, stąd moja decyzja.  Chciałabym powalczyć z Piotrkowem o jak najwyższe cele – czy będzie to medal czy też nie czas pokaże. Najważniejsze jednak, żeby zdrowie dopisywało mi i moim koleżankom z zespołu, przez cały kolejny sezon, wtedy jesteśmy w stanie ugrać wiele.

EKS: Tego zatem Ci życzę, zdrowia i spełniania kolejnych marzeń sportowych. Wszystkiego co najlepsze. 

JW: Dziękuję, do zobaczenia w przyszłym sezonie na ligowych parkietach.