Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej kobiet rozpoczną się już w piątek 4 listopada. Następnego dnia Polki rozegrają pierwszy mecz turnieju. Ostatnim testem biało-czerwonych był przegrany dwumecz we Francji z tamtejszą drużyną narodową. W polskiej kadrze jednak nie brakuje optymizmu. – Gdy zostawi się na boisku serce i pójdzie za tym cały zespół, można wspólnie „przenosić góry” – powiedziała nam tuż przed turniejem rozgrywająca reprezentacji Polski i MKS-u FunFloor Lublin, Kinga Achruk.

Jakie wnioski można wysnuć po ostatnim sprawdzianie kadry przed ME 2022?

Jesteśmy po dwumeczu z Francuzkami. Gdybyśmy wyciągnęły drugą połową z pierwszego meczu i pierwszą połowę z drugiego spotkania, to skompletowałybyśmy jedno super-spotkanie. Mecz trwa 60 minut. Nie udało nam się utrzymać takiego tempa i takiej koncentracji, jak byśmy sobie tego życzyły. Myślę jednak, że było wiele pozytywów i fajnych elementów. Wiemy, co musimy poprawić. Mamy mało czasu, ale pracujemy, bo jest nad czym. Szlifujemy pewne elementy przed pierwszymi meczami w Podgoricy. Jedziemy tam walczyć. Wierzymy, że zaprezentujemy się dobrze.

Mimo widocznej różnicy poziomów biało-czerwone potrafiły postawić się Trójkolorowym

Zgadzam się. Grałyśmy jak równy z równym. Pokazałyśmy, że stać nas na wiele. Musimy pracować nad tym, by utrzymać ten poziom przez cały dystans meczu. Warto także zauważyć, że grałyśmy z reprezentacją Francji. Nie bez powodu nasze rywalki są mistrzyniami olimpijskimi. One też potrafiły wyciągnąć wnioski ze swoich błędów i błyskawicznie zacząć je realizować na boisku. Mamy co poprawiać. Pozytywnych aspektów naszej gry jednak również jest naprawdę wiele.

Rywalizacja o tytuł najlepszego zespołu na Starym Kontynencie to trudniejszy turniej niż czempionat globu?

Zdecydowanie tak. Mistrzostwa Europy rządzą się swoimi prawami, ale są cięższe niż mistrzostwa świata. Mamy bardzo trudnych rywali w grupie. Z każdym z tych zespołów mierzyłyśmy się i pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie wiele ugrać.

Powrót Joanny Andruszak to ważne wzmocnienie dla kadry?

Na pewno Asia nam pomoże. „Dżony” wielokrotnie udowadniała, jak dobrą jest obrotową. Szkoda, że nie było jej z nami wcześniej, ale bardzo się cieszymy, że do nas dołączyła.

Jakie są największe atuty reprezentacji Polski?

Na pewno waleczność i serce do gry. Ta ambicja i ten charakter, który trzeba zostawiać na boisku. To są mocne strony naszej drużyny. Abstrahuję już od talentu i umiejętności. Te cechy powodują, że nawet gdy nie jest się wybitnym zawodnikiem, można wiele wygrać. Gdy zostawi się na boisku serce i pójdzie za tym cały zespół, można wspólnie „przenosić góry”.

Który z grupowych przeciwników naszej drużyny narodowej stanowi największe wyzwanie?

Bardzo nie lubię prognozować naszych szans z poszczególnymi rywalami. Każdy mecz jest inny. Każda reprezentacja ma swój określony styl. Z każdym turniejem jednak te zespoły się zmieniają. Na pewno nie chcę „dzielić skóry na niedźwiedziu”. My do każdego meczu musimy podchodzić jak do tego jedynego i najważniejszego spotkania. Zawsze będziemy starać się wygrać.

Kto w twojej ocenie ma zatem największe szanse na ostateczny triumf w całym turnieju?

Na pewno nie będzie zaskoczeniem, jeśli wskażę na Norweżki i Francuzki. Wszystko jednak wyjdzie w trakcie mistrzostw. Chociażby reprezentacja Holandii pokazuje, że jest w bardzo dobrej formie.

Jaki jest cel biało-czerwonych na zbliżających się mistrzostwach Europy?

Chcemy się skupić na najbliższym kroku. Pierwszym celem na pewno jest wyjście z grupy. Chcemy go zrealizować i dopiero stawiać kolejne wyzwania. Idziemy krok po kroku. Mam nadzieję, że zajdziemy jak najdalej. Nie chcę bawić się we wróżby. Musimy twardo stąpać po ziemi i myśleć o tym, co przed nami. Ja myślę o najbliższym meczu z Niemkami. Chcemy ten mecz wygrać. To jest obecnie dla mnie najważniejszy cel.