Monika Marzec:

Bezpośrednio po pierwszym meczu dziewczyny same stwierdziły, że podsumowania nie mają sensu. Doskonale wiedziały, co należy poprawić. W drugim spotkaniu zrobiły to. Pokazały, że potrafią wyciągać wnioski. Zabrakło nieco dyscypliny w obronie. Czasem jednak ciężko się do tego zmobilizować po pierwszym również wysoko wygranym meczu. Wiemy, że w kolejnym meczu mierzymy się z dużo mocniejszym zespołem – Lokomotivą Zagrzeb. To podejście będzie wówczas na pewno lepsze.

W zespole było widać chęć grania, zdobywania bramek i wygrywania. Mamy cztery „ścigacze” na skrzydłach, które trzeba wykorzystać. By to zrobić, musi funkcjonować obrona. Dziewczyny pokazały, że umieją szybko biegać. Gdy obrona jest szczelna i bramka pomaga, możemy wykorzystać skrzydła. Stąd taki wynik.

W następnej rundzie trafiamy na kolejny chorwacki zespół. Na pewno będzie to dużo trudniejszy dwumecz. Złożymy propozycję rozegrania dwóch meczów u nas. Myślę jednak, że nasi rywale także myślą o awansie i się na to nie zgodzą.

Po trzytygodniowej przerwie na kadrę ten dwumecz był dobrym przetarciem przed meczami ligowymi. Mieliśmy możliwość dania większej ilości minut na parkiecie dziewczynom, które do tej pory grały trochę mniej. Pokazały, że potrafią grać i się z niej cieszyć.

Plan był taki, by wygrać jak największą ilością bramek. Z dobrej strony pokazały się zmienniczki. Pokazały, że potrafią i że chcą. Zawsze buduje też dobra postawa bramkarek. Im lepiej gra bramka i obrona, tym lepiej wyprowadza się ataki szybkie. To zafunkcjonowało. Czekamy na następne mecze.

Daria Szynkaruk:

Tych bramek w trakcie meczu się nie liczy. Jeżeli ma się sytuację do zdobycia gola, to należy ją wykorzystać. Nie wiem, ile razy trafiały poszczególne z nas. Po prostu cieszy mnie wygrany mecz i ten wynik. Po pierwszym meczu przeanalizowałyśmy grę bramkarki przyjezdnych i zagrałyśmy zupełnie inne spotkanie.

Wynik idzie w świat. Inne zespoły patrząc na rezultat, mogą się nas bać. Do każdego meczu jednak przygotowujemy się tak samo i każde spotkanie jest tak samo ważne. Zawsze trzeba dać z siebie 110 % i grać dalej. W niedzielę mam kolejne spotkanie z Elblągiem. To jest nieprzewidywalny zespół. Zapominamy o tym co było i patrzymy dalej w przyszłość.

Julia Pietras:

Nie mamy na co narzekać. Grałyśmy do końca, do ostatniej minuty i to zaprocentowało. Byłyśmy skupione i skoncentrowane. Można powiedzieć, że nauczyłyśmy się na błędach popełnionych w pierwszym meczu i w rewanżu ta skuteczność była lepsza. Przeanalizowałyśmy nasze błędy. Cieszę się. Staram się, by było jak najlepiej. Staram się jak najbardziej pomóc drużynie. Mam nadzieję, że w moim wykonaniu będzie więcej takich spotkań. Każda z nas musiała być dziś tą receptą na słabą skuteczność. Wyciągnęłyśmy wnioski i dzięki temu zagrałyśmy tak, jak zagrałyśmy.