Romana Roszak (MVP spotkania)

Cieszę się, że wygrałyśmy mecz, bo po ostatniej przegranej w Kobierzycach nie chciałyśmy się podłamać. Jestem mega-zadowolona z całej drużyny. Byłyśmy skoncentrowane i taki właśnie wynik nas zadowala. Jestem szczęśliwa, podobnie jak cała drużyna.

W Kobierzycach popełniłyśmy dużo błędów. Tym razem udało nam się ich wystrzec i stąd taki wynik.

Każda wygrana uskrzydla. Teraz jest chwila przerwy na reprezentacje i mam nadzieję, że po niej będziemy tak samo wyglądać jak w ostatnim meczu.

W każdym klubie byłam taką „zapchajdziurą”. Dobrze się odnajduję w tej roli. Jestem szczęśliwa, że tu jestem. Jest fajna atmosfera i stąd takie wyniki.

Weronika Gawlik (Kapitan MKS FunFloor Perła Lublin)

Tak miało to wyglądać. Może nie wychodziło nam wszystko, ale zagrałyśmy według założeń i jesteśmy zadowolone z osiągniętego wyniku. Proces tworzenia zespołu jeszcze trwa. Zdarzają nam się lepsze i gorsze momenty. Jeżeli jest się sportowcem, to trzeba cały czas się rozwijać. W każdym zespole taki proces trwa.

Nie trzeba nam przypominać ubiegłego sezonu. Wiemy, jak grałyśmy. Mamy zupełnie nowy sezon i przemeblowany zespół. Nie ma po co do tego wracać. Oczywiście każda z nas ma swoje doświadczenia. Dobrze znamy zawodniczki z Zagłębia.

Myślę, że tę przewagę zbudowałyśmy przede wszystkim w ostatnich minutach. W drugiej połowie prowadziłyśmy czterema, pięcioma bramkami i wcale nie byłam spokojna o wynik. Skorygowałyśmy ten błąd, który popełniłyśmy w Kobierzycach. Wtedy wkradła się nerwowość, a tutaj gdy posypały się dwuminutowe kary, zagrałyśmy spokojniej i z takim większym doświadczeniem.

Żadna przegrana nie przychodzi w dobrym momencie. Nie lubimy przegrywać. Nikt nie lubi. Faktycznie jednak pozwoliło nam to wyciągnąć wnioski.

Na pewno Zagłębiu często grało się gorzej na naszym parkiecie. U siebie nasze rywalki są zdecydowanie mocniejsze. Mam jednak nadzieję, że to będzie ciekawy i wyrównany sezon. Trybuny dziś nam bardzo pomogły. Gra się lepiej niż w ubiegłym sezonie. Gdy się wygrywa, wzrasta boiskowa pewność. My z meczu na mecz czujemy się coraz pewniej.

Czuję, że dziś zagrałam dobre zawody i pomogłam zespołowi. Do tego dążę, by ta forma była stabilna i zawsze było można na mnie polegać.



Monika Marzec (trener MKS FunFloor Perła Lublin)

Przede wszystkim czujemy radość. Cieszy gdy widzi się zespół walczący w ten sposób od pierwszej do ostatniej minuty. Nawet te dziewczyny, którym w pierwszej połowie nie poszło, po przerwie się „ogarnęły” i dołożyły cegiełkę do tego zwycięstwa. Każda jest ważna. Każda, która wchodzi na boisko, chce wnieść coś do zespołu. Dziewczyny pokazują charakter, chęć walki i chęć reprezentowania Lublina z jak najlepszej strony.

Porażka w Kobierzycach stanowiła kubeł zimnej wody na nasze głowy. Zaczęłyśmy ten sezon od wysokich turniejowych wygranych. Mówiłyśmy, że  to nie ma znaczenia. Później trzy dość łatwe wygrane. W Kobierzycach pokonałyśmy się same. Popełniłyśmy 21 błędów, co jest niewybaczalne. Z taką ilością błędów nie da się wygrać żadnego meczu. Zwłaszcza z wymagającym przeciwnikiem. Każda z nas wiedziała, że jeśli mamy się odbudować, to właśnie w takim meczu. W starciu z przeciwnikiem mocnym, który był stawiany w roli faworyta tego starcia.

Zespół to jest cała drużyna. To są także te dziewczyny, które w tym meczu nawet „nie powąchały boiska”. Bez pierwszej nigdy nie ma ostatnieJ i bez ostatniej nie ma pierwszej. Zespół to wszystkie dziewczyny, które uczestniczą w treningach. To jest także ich zwycięstwo. Romka i Wera  to były dziś wiodące postacie, ale różnie to wygląda. Najważniejsze, że zespół ma trzy punkty.

Bożena Karkut (trener MKS Zagłębia Lubin)

Nie nazwałabym tego niepowodzeniem. To jest dopiero pierwsza runda, pierwszy mecz na wyjeździe u wręcz wściekłego na nas przeciwnika. Po tamtym roku nie spodziewałam się innej postawy Lublina. Rywalki od początku do końca były niesamowicie zdeterminowane. Mój zespół zagrał po prostu słabo, jeżeli chodzi o taką agresywność sportową. Za spokojnie na początku zarówno w obronie jak i budowaniu akcji w ataku. Zupełnie nie chciałyśmy dzisiaj podjąć tematu kontr lub wznowienia szybkiego środka. Wystarczyło pod koniec pierwszej połowy kilka kontr Kingi Grzyb i okazało się, że z wyniku prawie gotowego zrobił się taki, który dawał nam nadzieje na walkę. Niestety początek drugiej połowy pogrzebał wszystko. Te siedem bramek ciężko było już odrobić. Dzisiaj Lublin górą, ale mamy w tym sezonie jeszcze przynajmniej trzy bezpośrednie mecze.

Od początku tego sezonu każda drużyna jest w stanie znaleźć w każdym meczu coś do poprawy. Gdyby mecz był idealny, to pewnie wynik byłby do zera. Dla mnie każdy mecz jest inny. Kielce to inny przeciwnik niż Lublin. Każdy ma inny styl i różnie to się toczy. Najważniejszy jest wynik końcowy.

Od początku meczu brakowało nam rzutu z drugiej linii i gry jeden na jeden. Karolina Kochaniak-Sala uaktywniła się dopiero pod koniec, a tak naprawdę powinno być tak od pierwszych sekund. Atak to jedno, ale wydaje mi się, że zagrałyśmy beznadziejnie słabo w obronie.

Kinga Jakubowska (najskuteczniejsza zawodniczka zespołu gości)

Na pewno spodziewałyśmy się ciężkiego meczu i walki. Niestety my nie spełniałyśmy żadnych przedmeczowych założeń. Nic nam nie wychodziło i stąd taki wynik. W końcówce pierwszej połowy zaczęłyśmy odrabiać straty, ale po przerwie grałyśmy słabo. Robiłyśmy głupie błędy, nie grałyśmy do bramki, a Lublin bardzo dobrze to wykorzystywał i zdobywał łatwe bramki. To na pewno nie był nasz mecz. Nic nie funkcjonowało tak, jak powinno. Ani atak szybki, ani bramkarki, ani obrona. To był nasz słaby mecz.

Karolina Kochaniak-Sala (najlepsza zawodniczka zespołu gości)

Dzisiaj nic nie funkcjonowało. Nie funkcjonowała obrona. Nie funkcjonował atak. Nie potrafiłyśmy znaleźć sposobu dzisiaj. Na pewno jeśli chcemy obronić tytuł, który zdobyłyśmy w ubiegłym sezonie, musimy mocno przeanalizować ten mecz i wyciągnąć z niego wnioski, bo tak nie możemy grać.

To był nasz słaby dzień. Nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć. Nie możemy sobie pozwolić na tak proste błędy podań. Nie potrafiłyśmy w niektórych akcjach podać sobie na odległość trzech metrów. Nie oszukujmy się. Tak nie może grać mistrz Polski.

Wypadła nam po zeszłym sezonie Patrycja Świerżewska, która była mocnym punktem w naszej obronie. Ciężko jest zastąpić taką zawodniczkę. Szukamy wciąż ustawień. Mamy zawodniczki, które dobrze grają w obronie, ale jednak czegoś wciąż brakuje. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie lepiej. To jest dopiero początek sezonu. Nie załamujemy się, gramy dalej i wszystko przed nami.