W grudniu część zespołów Superligi piłki ręcznej kobiet nadrabia meczowe zaległości spowodowane wcześniejszymi zakażeniami koronawirusem w niektórych ekipach. W środę drużyna Młyny Stoisław Koszalin, w ramach zaległego meczu 8. serii, pokonała u siebie ekipę EKS Start Elbląg 3.3:24. Koszalinianki zanotowały tym samym drugie zwycięstwo z rzędu.

– Cieszymy się, że bo kończymy ten rok dwiema wygranymi i to u siebie. Liczymy na to, że początek przyszłego roku będzie przynajmniej tak dobry jak końcówka poprzedniego. Trzeba przyznać, że grałyśmy dziś mocno w obronie. Dziewczyny dobrze walczyły, dzięki temu było łatwiej – cieszyła się po meczu Natalia Filończuk, bramkarka miejscowej ekipy.

W pierwszych chwilach spotkania oba zespoły miały problem ze znalezieniem sposobu na trafienie do bramki rywalek. Niezawodne okazywały się bramkarki: Oleksandra Krebs oraz Wioleta Pająk. Pierwszy raz skutecznie piłkę do siatki posłała dopiero w 3. minucie Gabriela Urbaniak, gdy sędzia podyktował rzut karny. Faworytkami meczu były „biało-zielone”, które podeszły do walki zajmując piątą pozycję w ligowej tabeli, czyli o dwie lokaty wyżej niż rywalki. Te miały problemy z ominięciem obrony miejscowych. Pierwszą bramkę dla Startu dopiero po dziewięciu minutach rywalizacji w koszalińskiej hali widowiskowo-sportowej zdobyła Milca Rancic. W 16. minucie szczypiornistki Młynów prowadziły 6:3, ale z czasem ich przewaga zaczęła topnieć. Na boisku zrobiło się nerwowo, dlatego o czas kolejno prosili trenerzy obu zespołów. Do końca pierwszej połowy zdecydowanie lepiej prezentowały się koszalinianki. Drużyny schodziły do szatni przy wyniku 14:8 na ich korzyść. Do takiego rezultatu przyczyniły się między innymi skuteczne kontry w wykonaniu miejscowych.

Pierwsze trafienie po zmianie stron zapisała dla swojej ekipy Milca Rancic, gdy sędzia podyktował rzut karny. Koszalinianki, na ogół skuteczne do przerwy, tym razem miały chwilowe problemy z posłaniem piłki do bramki. Perypetie szybko minęły i „biało-zielone” zaczęły zdobywać kolejne trafienia. W 35. minucie kontuzji doznała Hanna Yashchuk. Dwie minuty kary musiała wtedy odbyć Martyna Borysławska. Przyjezdne wykorzystały chwilowe osłabienie w ekipie gospodyń, ale nie na tyle, by zaszkodzić bezpiecznej już przewadze koszalinianek (37. min. – 16:11). Te sukcesywnie ją zwiększały. Przy rezultacie 20:13 o czas poprosił Andrzej Niewrzawa, ale rozmowa nie odniosła najwyraźniej zamierzonego rezultatu, bo wynik się nie zmienił. Po chwili podopieczne do ławki zaprosił z kolei szkoleniowiec miejscowej drużyny. Ta do końca spotkania radziła sobie zdecydowanie lepiej od szczypiornistek z Elbląga. Sympatycy koszalińskiego zespołu mają także powody do radości, bo po raz pierwszy po dłuższej przerwie, spowodowanej kontuzją, na parkiecie pojawiła się Anna Mączka, będąca na 5. miejscu w superligowym rankingu strzelczyń.

– Powiem szczerze, że dziś walczyłyśmy chyba bardziej ze sobą niż z przeciwniczkami. Starałyśmy się z całych sił zmobilizować, przygotować do tego meczu, walczyć i niejako odrobić naszą poprzednią porażkę z drużyną z Chorzowa. Przykro nam, że się nie udało, ale teraz trzeba podejść do tego na spokojnie, „posypać głowę popiołem” i podnieść z tego. Myślę, że musimy popracować nad obroną, bo w tym elemencie jesteśmy lekko zagubione i to jest chyba przyczyna dzisiejszej przegranej – podsumowała spotkanie Joanna Waga, kapitan elbląskiego Startu.

Skład i bramki Młyny Stoisław Koszalin: Natalia Filończuk, Aleksandra Krebs – Dominika Grobelska 4, Gabriela Urbaniak 6, Anna Mączka 1, Natalia Volovnyk 3, Emilia Kowalik 1, Hanna Rycharska 4, Lesia Smolinh 3, Martyna Borysławska 2, Iuliia Andriichuk 8, Daria Somionka.

Skład i bramki EKS Start Elbląg: Wioletta Pająk 1, Magdalini Kepesidou 1– Barbara Choromańska , Justyna Świerczek , Joanna Waga 3, Katarina Bojicic, Joanna Gędłek, Nikola Szczepanik 1, Alicja Pękala 1, Katarzyna Cygan 1, Vanesa Agovic 3, Alona Shupyk 3, Paulina Stapurewicz 4, Hanna Yashchuk, Milca Rancić 6.