Przez ostatnie pięć lat byłeś trenerem w Śląsku Wrocław. Jak wspominasz ten czas, czego się tam nauczyłeś?
To był wymagający czas, który pozwolił mi zdobyć mnóstwo doświadczenia. Liga Centralna w męskiej piłce ręcznej jest, kolokwialnie mówiąc, strzałem w dziesiątkę. Poziom grania jest naprawdę wysoki w całej Polsce, do tego zespoły są bardzo wyrównane, dlatego też zwycięstwo ostatniej drużyny z liderem nikogo nie dziwi. Decyduje dyspozycja dnia i detale. Będąc trenerem w takiej lidze, gdzie każde spotkanie jest ogromnym wyzwaniem i trzeba się do niego doskonale przygotować taktycznie, jest się poddawanym dużej presji. Decyzje trzeba podejmować bardzo szybko, co też pozwala nabrać doświadczenia i umiejętności działania w stresie, kiedy każdy twój wybór może decydować o zwycięstwie czy porażce. Mam nadzieję, że będzie to procentowało w Kobierzycach.

Jakie elementy, rozwiązania można zaczerpnąć z męskiej piłki ręcznej i zaadoptować je w damskiej wersji szczypiorniaka?
Do tej pory robiłem zupełnie odwrotnie. W pracy z mężczyznami korzystałem z rozwiązań zaczerpniętych od pań. Oglądałem mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy i wybierałem zagrania, które nie występowały w lidze męskiej. Teraz wyzwaniem będzie odwrócenie tego systemu, ale przedyskutujemy to z Edytą i być może skorzystamy z innych rozwiązań taktycznych. Moim celem jest jak najlepsze wykorzystanie dotychczasowego doświadczenia zawodowego do pomocy zespołowi Kobierkom.

Tak jak wspomniałeś dotychczas pracowałeś jedynie z mężczyznami, teraz zadebiutujesz w roli trenera zespołu kobiecego. Jest coś, czego się obawiasz?
Jestem człowiekiem odważnym, więc nie powiedziałbym, że czegoś się obawiam. Wyzwaniem będzie dla mnie nieznajomość poruszania się wśród drużyny żeńskiej, ale wydaje mi się, że to jedynie kwestia czasu, aż poznam zwyczaje zespołu.

Jest jakiś styl gry, który preferujesz?
Przede wszystkim stawiam na mocną obronę, bo to podstawa do dalszej koncepcji gry. W meczu trener musi podejmować błyskawicznie decyzje, a ‘dziurawa obrona’ tego nie ułatwia. Znam swoje miejsce w szeregu, pierwszy trener jest od tego, żeby dowodzić, drugi – analizować, obserwować, służyć radą. Na taką współpracę liczę i taką mam nadzieję nawiązać.

Jakie cechy cenisz u szczypiornistów?
Waleczność. Każdy może popełnić jeden błąd, drugi, ale jeśli nie będzie chciał i nie będzie umiał walczyć o każdą piłkę w ataku i obronie, to nie ma podstaw, żeby nawiązać współpracę. Jeśli ktoś ma charakter, jest waleczny, nie odpuszcza, to z takim zawodnikiem można dużo osiągnąć i dużo go nauczyć.

Czym w takim razie można podpaść Marcinowi Palicy?
Niekonsekwencją. Jeśli zakładamy, że coś robimy, przydzielamy sobie w zespole konkretne zadania, to jest to jednoznaczne z tym, że należy to jak najlepiej wykonać. Rozliczam swoich zawodników z tego, jak prezentują się w spotkaniach. Można zagrać słaby mecz, ale już seria złych występów jest powodem do zastanowienia. Nie lubię też, kiedy ktoś przychodzi na trening i jest głową gdzieś indziej, bo tutaj liczy się skupienie. To jest praca i w danym momencie powinna być najważniejsza.

Śledziłeś rozwój Kobierek?
Śledziłem poczynania KPR-u, bo imponuje mi, że drużyna z gminy Kobierzyce, czyli sąsiada Wrocławia, ma takie sukcesy. Od kilku lat jest to zespół, który nie schodzi z krajowego podium, a ostatnio zdobył także Puchar Polski, więc są to wydarzenia, obok których nawet trener męskiej drużyny nie przechodzi obojętnie. Imponuje mi organizacja, praca klubu i przede wszystkim fachowość pani trener Majdzińskiej, bo widać efekty jej pracy.

Jakie cele stawiasz sobie jako trener KPR-u Gminy Kobierzyce?
Dołączyłem do zespołu, żeby pomóc i chcę dzielić się swoim doświadczeniem. Nie pracowałem na poziomie superligi, ale to zapewne kwestia kilku spotkań, aż w pełni się odnajdę. Długo rozmawiałem z trenerką Majdzińską, dużo spraw obgadaliśmy, wyjaśniliśmy sobie i celujemy jak najwyżej.

Jak wyobrażacie sobie z trenerką Majdzińską współpracę?
Owocnie. Wszystko tak na dobrą sprawę wyjdzie na parkiecie, ale nie przyszedłem tutaj oglądać treningów, a aktywnie uczestniczyć w pracy drużyny.