Do pierwszej w tym sezonie „Świętej Wojny”, która planowo powinna odbyć się jeszcze w listopadzie, podchodziliśmy podrażnieni słabym występem i przegraną z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Do Lubina jechaliśmy więc z jasnym celem: wrócić na ścieżkę zwycięstw.

– Chcemy udowodnić, że to, co wydarzyło się w Piotrkowie, było wypadkiem przy pracy, z którego wyciągniemy wnioski i który wiele nas nauczy – mówił na dzień przed meczem nasz trener Kim Rasmussen.

Tak się jednak nie stało. Początek potyczki był co prawda bardzo zacięty, a gra toczyła się bramka za bramkę. Po sześciu minutach to jednak Miedziowe prowadziły 6:4 i to one szybko zdobyły dwie kolejne bramki. Nasz impas w ataku przerwała dopiero w 10. minucie Natalia Nosek.

Po 18 minutach było 12:6 dla Zagłębia, a biało-zielone notowały ośmiominutowy okres bez gola. Autorką siódmego trafienia dla naszego zespołu, z rzutu karnego, była Marta Gęga. Przy wyniku 13:8 lepiej w bramce zaczęła prezentować się Marina Razum, która zastąpiła Weronikę Gawlik i która zanotowała sześć skutecznych interwencji z rzędu. Mimo że Zagłębie także nie potrafiło trafić do siatki przez osiem minut, przebudziło się w samej końcówce połowy i na przerwę zeszło, prowadząc 16:10.

W drugiej połowie nasza gra wyglądała dramatycznie słabo. Była masa błędów podania, chwytu, a także błędy w poruszaniu się po boisku i przede wszystkim dramatyczna skuteczność rzutowa. Zagłębie potwierdzało za to swoją dominację i koniec końców, mogło cieszyć się z triumfu.

MKS Zagłębie Lubin – MKS Perła Lublin 29:17 (16:10)

Zagłębie: Maliczkiewicz, Wąż – Matieli 7, Drabik 5, Górna 4, Kochaniak 3, Świerżewska 3, Grzyb 3, Zawistowska 2, Galińska 1, Belmas 1, Milojević, Noga, Mączka. Kary: 6 min. Trener: Bożena Karkut.

MKS Perła: Gawlik, Razum – Królikowska 3, Gęga 3, Nocuń 2, Balsam 2, Rosiak 2, Szarawaga 1, Tatar 1, Malović 1, Nosek 1, Anastacio 1, Gadzina, Vinyukova, Więckowska. Kary: 8 min. Trener: Kim Rasmussen.

Sędziowali: Jakub Jerlecki, Maciej Łabuń.