Po zaciętej rywalizacji, w meczu 5. serii PGNiG Superligi, pokonały u siebie aktualne mistrzynie Polski, MKS Perla Lublin 28:23.

– To był ważny mecz. Nie tylko o trzy punkty, ale także o to, by wygrać z przeciwnikiem, któremu wiemy, że damy radę. Poprzednia rywalizacja z Zagłębiem nie poszła po naszej myśli, ale wyciągnęłyśmy wnioski, jak widać skutecznie, bo wygrałyśmy dzisiejsze spotkanie. O dziwo, jest to drugi mecz z Perłą w tym roku, gdy na trybunach nie ma kibiców i to jest dla nas trudna sytuacja, ale wiemy, że nas wspierali przed telewizorami – mówiła Adrianna Nowicka, kapitan zespołu Młyny Stoisław Koszalin.

Faworytkami spotkania były przyjezdne, które po tytuł Mistrzyń Polski sięgały już 22 razy, ale na początku było dość nerwowo i obie ekipy popełniały błędy. Chwilowy chaos nie trwał jednak długo. Pierwszą bramkę zdobyła Natalia Volovnyk, reprezentująca zespół Młynów Stoisław. Miejscowe nie musiały jednak długo czekać na odpowiedź rywalek. Po trzech minutach rywalizacji był remis 1:1. Niebawem sędzia podyktował rzut karny, dzięki czemu lublinianki zapewniły sobie prowadzenie 2:1. Mistrzynie się „rozhuśtały” i zaczęły zwiększać przewagę (10. min, 6:2), przy czym koszalinianki miały problemy ze skutecznością. Na bezradność podopiecznych nie mógł dłużej patrzeć Adrian Struzik. Zaprosił je więc na krótką rozmowę przy ławce. Miejscowe nadal nie mogły sobie poradzić z obroną przeciwniczek, natomiast niewielkim ratunkiem okazał się rzut karny wykorzystany przez Annę Mączkę (12.min, 3:7). Dodatkowym utrudnieniem była z pewnością kara dwóch minut, którą otrzymała Iuliia Andriichuk. W tym czasie miejscowe jednak sobie radziły, a niebawem zaczęły niwelować straty (17. min, 5:7). Wtedy kara pojawiła się z kolei w zespole przyjeznych, jednak te mimo gry w osłabieniu, potrafiły zdobywać bramki. Koszaliniankom, chociaż zdecydowanie niżej notowanym w tabeli, nie można odmówić woli walki. Po dwudziestu minutach zmniejszyły różnicę do zaledwie jednej bramki (8:9). Wtedy o czas poprosił Kim Rasmussen, szkoleniowiec Perły. Jednak po krótkiej przerwie na rozmowę miejscowe doprowadziły do remisu 9:9. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy miały prowadzenie 11:10. Zespoły schodziły do szatni przy remisie 12:12.

Druga połowa rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla gospodyń spotkania, z kolei szczypiornistki Perły popełniały błędy. Po niespełna trzech minutach tej części meczu Młyny prowadziły najwyżej do tej pory, bo 15:12. Wtedy o czas ponownie poprosił Kim Rasmussen, by udzielić podopiecznym kilku cennych wskazówek. Te na niewiele się zdały. Kolejnej bramki nie zdobyły mistrzynie, a miejscowe po efektownej kontrze w wykonaniu Natali Volovnyk, przy doskonałej asyście Anny Mączki. Co ciekawe pierwszą bramkę w drugiej połowie na koncie Perły zapisała dopiero w 36. minucie z rzutu karnego Marta Gęga, po tym jak sędzia odesłał na ławkę Hannę Rycharską, by tam odbyła karę dwóch minut. Można było się spodziewać, że przyjezdne jeszcze pokażą pazur. Przy czterobramkowej przewadze koszalinianek rywalki zaczęły zmniejszać różnicę (39. min, 15:17). Przez kilka kolejnych minut szczypiornistki Młynów konsekwentnie utrzymały jednak przewagę dwóch bramek, mimo że przez ten czas raz przez dwie minuty grały w osłabieniu (48. min, 21:19). Na jedną z zawodniczek z zespołu z Lublina została po chwili nałożona kara dwóch minut, a co za tym idzie możliwość zwiększenia przewagi przez miejscowe. Szansę wykorzystały znakomicie. Na niespełna dziesięć minut przed zakończeniem spotkania prowadziły 24:19. Groźnie dla miejscowych zrobiło się, gdy sędzia odesłał na ławkę Martynę Borysławską. Osłabienia w zespole rywalek nie potrafiły jednak wykorzystać przyjezdne, które grały już nerwowo. Do końca prym na parkiecie wiodły koszalinianki. Warto dodać, że do tego spotkania lublinianki podeszły bez jednej z czołowych zawodniczek, Jaqueline Anastacio. Nie można natomiast powiedzieć, że to brak jednej, kontuzjowanej koleżanki z zespołu był główną przyczyną pierwszej w sezonie porażki Perły, wszak piłka ręczna to gra zespołowa. Jednak takie osłabienie z całą pewnością miało wpływ na grę drużyny przyjezdnych. Na słowa uznania po raz kolejny zasłużyła Oleksandra Krebs, bramkarka Młynów, która po raz kolejny zpisała się znakomicie. – Na pewno nie chciałabym usprawiedliwiać naszej drużyny, ale przedwczoraj straciłyśmy Jaqueline Anastacio, która była naszą podstawową zawodniczką. W trakcie meczu odpadła nam także Natalia Nosek. Trochę nas to zdezorientowało, ale na pewno wrócimy po tym mocniejsze. Mocą tego zespołu jest jednak to, że gramy do końca i tak samo było w tym przypadku. Myślę, że pierwsza połowa była super w naszym wykonaniu, w drugiej natomiast zbyt szybko traciłyśmy koncentrację. Momentalnie straciłyśmy też trzy bramki z rzędu i to nas zdeprymowało. Chciałyśmy się nakręcić i napędzić tę grę, żeby je odrobić. To nas jednak sprowadzało w złą stronę i robiłyśmy coraz więcej błędów. Stąd ten wynik – mówiła po spotkaniu Marta Gęga, reprezentująca barwy MKS Perła Lublin.

Skład i bramki Młyny StoisławKoszalin: Oleksandra Krebs, Natalia Filończuk – Gabriela Urbaniak 4, Paula Mazurek, Anna Mączka 8, Dominika Grobelska, Julia Zagrajek, Gabriela Haric, Natalia Volovnyk 4, Hanna Rycharska 4, Adrianna Nowicka, Lesia Smolinh 4, Martyna Borysławska, Iuliia Andriichuk 3, Daria Somionka 1.

Skład i bramki MKS Perła Lublin: Weronika Gawlik, Mirina Razum, Paulina Wdowiak – Magda Balsam, Patrycja Królikowska 4, Dagmara Nocuń 1, Joanna Gadzina 1, Djurdjina Malivić 4, Marta Gęga 9, Natalia Nosek, Aleksandra Rosiak 3, Dominika Więckowska, Joanna Szarawaga, Andrijana Tatar 1.