Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem w piątkowym starciu, nasz zespół musiał zmierzyć się z problemem. Na mecz z drużyną nie pojechała bowiem Jaqueline Anastacio, która na środowym treningu zwichnęła drugiego palca w prawej ręce, a uraz ten wyeliminował ją z gry. Co za tym idzie biało-zielone w Koszalinie musiały sobie radzić bez swojej najskuteczniejszej jak dotąd zawodniczki i drugiej najskuteczniejszej szczypiornistki ligi.

Mecz oba zespoły rozpoczęły od dobrych interwencji w defensywie. Pierwszą bramkę zdobyła natomiast Natalia Volovnyk, ale na jej trafienie szybko odpowiedziała Durdina Malović. Po pięciu minutach było już 3:1 dla naszego zespołu. W dużej mierze była to zasługa Aleksandry Rosiak, która świetnie weszła w spotkanie i chwilę później rzuciła na 4:2.

W kolejnych minutach trafiały tylko biało-zielone. Co za tym idzie, także dzięki bardzo dobrej postawie w obronie, nasza przewaga błyskawicznie urosła do czterech bramek. Gospodynie obudziły się w końcu w ataku, ale mimo to po kwadransie prowadziliśmy 7:4. Chwilę później, grając w osłabieniu, podwyższyliśmy na 9:5.

Kolejne minuty przyniosły znacznie bardziej wyrównaną grę. W 21. minucie koszalinianki rzuciły bramkę kontaktową na 8:9, a Kim Rasmussen poprosił o czas. Na niewiele się to jednak zdało, bo po powrocie na parkiet gospodynie trafiły na remis. Na kolejną bramkę musieliśmy chwilę czekać. Zdobyła ją w 25. minucie Malović, ale od razu na 10:10 z rzutu karnego rzuciła Mączka.

Kilka sekund później koszalinianki wyszły na swoje pierwsze w tym meczu prowadzenie, a na 11:10 trafiła ze środka boiska do pustej bramki Hanna Rycharska. Ostatecznie jednak pierwsza część gry zakończyła się remisem, 12:12.

W drugą połowę znacznie lepiej weszły zawodniczki Młynów Stoisław, które zdobyły cztery bramki z rzędu i po niespełna 34 minutach prowadziły 16:12. Naszym zawodniczkom było niezwykle trudno przełamać się w ataku. Zrobiła to dopiero w 36. minucie z siódmego metra, Marta Gęga, która zmniejszyła tym samym naszą stratę do trzech goli.

W 39. minucie na 15:17 rzuciła Patrycja Królikowska. Na tym etapie meczu gra była bardzo ostra i twarda. Lepiej wciąż wychodziły z niej jednak koszalinianki, które nadal utrzymywały dwubramkową przewagę. Zmieniło się to na nieco ponad kwadrans przed końcową syreną, kiedy gola na 18:19 zdobyła Joanna Gadzina.

Niestety do remisu nie udało się doprowadzić. Mało tego, w 49. minucie to Młyny Stoisław ponownie miały cztery gole zaliczki i prowadziły 23:19. Nasz zespół nie zamierzał się wcale poddawać i do ostatnich minut walczył o punkty. Na pięć minut przed końcem, przy stanie 26:22 dla gospodyń, graliśmy obroną 4-2, a w bramce dobrze spisywała się Paulina Wdowiak. Mimo to jednak strat nie udało się odrobić i nasz zespół zanotował pierwszą przegraną w sezonie, ulegając Młynom Stoisław Koszalin 23:28.

Młyny Stoisław Koszalin – MKS Perła Lublin 28:23 (12:12)

Młyny Stoisław: Filończuk, Krebs – Mączka 8, Urbaniak 4, Volovnyk 4, Rycharska 4, Smolinh 4, Andriichuk 3, Somionka 1, Mazurek, Zagrajek, Nowicka, Borysławska. Kary: 16 min. Trener: Adrian Struzik.

MKS Perła: Razum, Gawlik, Wdowiak – Gęga 9, Królikowska 4, Malović 4, Rosiak 3, Nocuń 1, Tatar 1, Gadzina 1, Nosek, Balsam, Więckowska, Szarawaga. Kary: 8 min. Trener: Kim Rasmussen.

Sędziowali: Adam Dejna, Kamil Raszewski.