Informacje prasowe
Roman Mont – Chcę byśmy nadal patrzyli w górę tabeli
Z Romanem Montem, trenerem EKS Start Elbląg mieliśmy okazję porozmawiać dzień po meczu. Wczoraj niestety przegraliśmy w wicemistrzem Polski MKS FunFloor Lublin 35:19. Jak wysoka porażka może pomóc w wygrać kolejne mecze?
Miłosz Kulawiak – Co się stało w Lublinie?
Roman Mont – W skrócie. Lublin to jeszcze nie jest nasz poziom. Wpadka z Gnieznem tylko podrażniła ten zespół. Od początku Lublin na nas napadł, oczywiście w sportowym tego słowa znaczeniu.
MK – Wydaje się, że początek był trochę pechowy?
RM – No tak. Pechowo, bo dochodziliśmy do pozycji rzutowych, których nie wykorzystaliśmy. To niestety psychicznie rozbiło zespół i wkradła się nerwowość.
MK – W wyjściowym składzie niespodzianką był brak Stapurewicz i obecność dwóch prawoskrzydłowych
RM – To był pomysł ze Szczepanik na rozegraniu, która nieźle tam sobie radzi. Wszystko zależy od przeciwnika. Wiedzieliśmy, że Lublin będzie wyżej krył Martę Gęge. Więc potrzebowałem, mobilnej zawodniczki na rozegraniu i taki to był pomysł.
MK – Nie radziliśmy sobie z tą wysuniętą obroną.
RM – Tego najbardziej nie rozumiem, bo byliśmy do tego przygotowani. Wydaje się, że psychicznie nie dźwignęliśmy tego meczu, bo Lublin zagrał tak jak się spodziewaliśmy. Ale tak jak mówiłem, Lublin wyszedł mocno zdeterminowany na ten mecz i robił wszystko, żeby zmazać plamę po porażce w Gnieźnie.
MK – Przed nami kolejny mecz właśnie z Gnieznem. Jak taki mecz z Lublinem może nam pomóc walczyć o punkty z Gnieznem? Wydaje się, że możemy mieć psychiczny dołek.
RM – Traktujemy każdy mecz jak kolejną odrębną batalię. Mecze z takimi przeciwnikami jak Lublin, bardziej obnażają nasze braki i mankamenty. Więc materiał poglądowy i do analizy jest lepszy niż po meczu z Koszalinem. Bije się w pierś, bo myślałem, że jeśli wyeliminujemy słabsze elementy gry z meczu z Koszalinem to będziemy w stanie nawiązać walkę w Lublinie. Niestety tak się nie stało. Mam jedynie żal do zespołu, że nie podjął walki niezależnie od wyniku na tablicy. To mocno jest poza moim charakterem, bo można być słabszym, ale o piłki bezpańskie bądź odbite od bramkarza, nic nie przeszkadza walczyć.
MK – Żal żalem, ale rozumiem, że tylko chwilowo. Jak patrzę na treningach to widzę, że rozumiecie się i tworzycie zgrany zespół. Czasami faktycznie coś nie wyjdzie, ale trzeba się podnieść i walczyć dalej. Chyba że się mylę?
RM – Tak. Trzeba podnieść głowę, powiedzieć sobie nawzajem kilka „męskich” słów. Zakasać rękawy i dalej mocno pracować. Potencjał jest duży. Niech to co robimy jeszcze się przełoży na mecze. Te dziewczyny naprawdę mocno pracują na treningach. I to jest racja. Żal jest i trzeba to powiedzieć, ale przegrana jest tylko bitwa, mimo że boleśnie, ale wojna trwa. Szykuje się nam jeszcze parę powrotów, zespół nabierze jakości. I chcę byśmy nadal patrzyli w górę tabeli niż spoglądali w dół. Jestem niepoprawnym optymistą i to się nie zmieni… Mimo, że wczoraj skrzydła mocno podcięte.
MK – Dziękuję za rozmowę
RM – Dziękuję.