Nowe europejskie rozgrywki rozpoczęliśmy od remisu z Kastamonu Belediyesi GSK, po którym plasujemy się na trzeciej lokacie w tabeli Ligi Europejskiej. Ewentualna wygrana z liderującymi Rosjankami pozwoliłaby nam na awans w tej stawce.

Drużyna naszych najbliższych rywalek – nazywana kopalnią talentów – w ubiegłym sezonie dotarła do ćwierćfinału Pucharu EHF i nadal dąży do pierwszego od 2014 roku triumfu w Europie. – Lada spisuje się bardzo dobrze w lidze rosyjskiej, w której zajmuje trzecie miejsce, a przed tygodniem w Lidze Europejskiej pokonała silne Nantes. To zespół, który w swoim składzie ma świetne, ale i grające agresywnie zawodniczki. Musimy być jednością, by pokonać tego rywala. W rozgrywkach europejskich wszystko jest jednak możliwe. Dla nas to szansa na ruszenie naprzód – mówi szkoleniowiec biało-zielonych, Kim Rasmussen.

Nasze zawodniczki do starcia z ekipą z leżącego nad Wołgą miasta Togliatti podejdą po nieudanym meczu ligowym z KPR Kobierzyce. – Tamten rezultat sprawił nam wiele bólu, ale jedyne, co możemy teraz zrobić to nieustannie i ciężko pracować, by naprawić sytuację i byśmy byli bardziej stabilni. W spotkaniu z KPR popełniliśmy aż 19 błędów, a nie można wygrać meczu piłki ręcznej myląc się aż tyle razy. Musimy być więc bardziej uważni. Wiemy, że jest to możliwe. Zarówno zawodniczki, jak i klub oraz sztab szkoleniowy robią, co mogą, by było lepiej. Pracujemy także z trenerem mentalnym, by to wszystko uporządkować – opisuje Rasmussen.

– Liga Europejska rządzi się swoimi prawami. Nie będziemy faworytem meczu z Ladą i może w jakiś sposób nam to pomoże. Jeśli wystartujemy w roli „Kopciuszka”, może będzie nam łatwiej psychicznie podjąć walkę jak równy z równym – dodaje natomiast nasza kapitan, Weronika Gawlik.

Starcie z Handball Club Lada będzie można oglądać na żywo w serwisie Eurosport Player. Na mecz wstęp będą mieli dziennikarze, którzy otrzymali potwierdzenie przyznania akredytacji. Akredytacje będzie można odebrać w kasie nr 1 hali Globus na pół godziny przed początkiem spotkania.