Od dłuższego czasu było wiadomo, że wynik meczu ze Startem nie zmieni sytuacji koszalinianek i będą musiały walczyć o utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w turnieju barażowym. Niemniej, spotkanie trzeba było rozegrać i potraktować jako kolejne, boiskowe doświadczenie przed majową rywalizacją z najlepszymi zespołami pierwszoligowymi. Podopieczne trenera Krzysztofa Przybylskiego podeszły do meczu w Elblągu w nieco osłabionym składzie. W ekipie Młynów Stoisław ponownie zabrakło Anny Mączki, która z powodu kontuzji nie wspomoże swojej drużyny także w barażach. Nie zagrały też Magdalena Reichel oraz Barbara Choromańska. Obie zawodniczki doznały urazów w ostatnich dniach, ale powinny być gotowe do gry, gdy koszaliński zespół podejdzie do walki o dalszą obecność w Superlidze.

W poprzednich latach zespoły z Koszalina i Elbląga znane były z wyrównanych, zaciętych rywalizacji i reprezentowały podobny poziom. Często sąsiadowały ze sobą w tabeli. W tym roku Start prezentował się lepiej i jest niekwestionowanym zwycięzcą grupy spadkowej. Niemniej, na początku ostatniego meczu było jak za starych, dobrych czasów. Drużyny grały „bramka za bramkę”, gospodynie „odskoczyły” dopiero w 5. minucie (4:2). Jednak koszalinianki szybko nadrobiły zaległości (8. min – 5:5). Postawiły na skuteczne kontry i mocną obronę, a to zapewniło im niebawem pierwsze prowadzenie 8:7. Obrana taktyka poskutkowała, bo Młyny Stoisław systematycznie je zwiększały (16. min – 11:7). Przyjezdne utrzymywały czterobramkową przewagę aż do 28. minuty. Ostatecznie szczypiornistkom Startu udało się zmniejszyć różnicę i do przerwy przegrywały już tylko 16:18.

Po zmianie stron boiska koszaliniankom brakowało skuteczności, jaką prezentowały w pierwszej części spotkania. Miejscowe również miały spore problemy ze znalezieniem sposobu na trafienie do bramki rywalek, niemniej udało im się doprowadzić do remisu 18:18 (36. min), a po chwili było 19:18. Najwyraźniej podziałało to na przyjezdne jak płachta na byka, bo dopiero wtedy opanowały strzelecką niemoc i zdobyły pierwszą bramkę po przerwie (38. min). Od tego momentu zespoły, podobnie jak na początku, toczyły wyrównaną rywalizację, a wynik oscylował w granicach remisu. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem miejscowe „odskoczyły” na dwa trafienia i to one do samego końca prezentowały się lepiej na tle koszalinianek. Przyjezdnym nie można odmówić woli walki. Udało im się jeszcze raz doprowadzić do remisu i stale „deptały po piętach” rywalkom, jednak liczne straty w tej części spotkania pozbawiły je szans na zwycięstwo. – Zabrakło nam dziś skuteczności i trochę szczęścia. Było też kilka decyzji sędziowskich, które mogły dać nam rzuty karne, a tych rzutów karnych nie było. Na początku drugiej połowy popełniliśmy trochę błędów, zabrakło wykończenia paru sytuacji, niemniej wynik był cały czas otwarty i można było wygrać to spotkanie – mówił Krzysztof Przybylski, trener zespołu Młyny Stoisław Koszalin.

W trakcie meczu kontuzji lewej ręki doznała Dominika Szynkaruk. Zawodniczka trafiła pod opiekę personelu medycznego. Uraz wstępnie oceniono na dość poważny, dlatego istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie zobaczymy jej na parkiecie podczas rywalizacji o utrzymanie w Superlidze.

Skład i bramki Młyny Stoisław Koszalin: Katarzyna Zimny, Natalia Filończuk, Aleksandra Nowicka – Karina Bayrak 8, Patrycja Jura, Gabriela Urbaniak 1, Żaneta Lipok 4, Dominika Szynkaruk 1, Emilia Kowalik 2, Hanna Rycharska 4, Nicola Żmijewska 2, Kristina Kubisova 4, Adrianna Nowicka.
Skład i bramki EKS Start Elbląg: Małgorzata Ciąćka, Aleksandra Hypka – Iga Dworniczuk 9, Nikola Szczepanik 4, Joanna Wołoszyk 6, Nikolina Knezevic, Wiktoria Kostuch, Weronika Weber 5, Nikola Głębocka 2, Paulina Stapurewicz 2, Wiktoria Tarczyluk 1, Nikola Owczarek.