Monika Marzec:

Myślę, że zawsze wynik jest istotny. Tak sobie mówimy, że w okresie przygotowawczym rozgrywamy mecze, które mają nas przygotować do sezonu, a wynik jest sprawą drugorzędną. Wiadomo jednak, że zwycięstwa budują drużynę. Na pewno bardzo chcieliśmy wygrać. Być może po dwóch dniach meczowych i całym tygodniu treningów wkradło się trochę zmęczenia. W sobotę mamy przerwę i mam nadzieję, że w niedzielę zaprezentujemy się lepiej. Pod koniec piątkowego starcia z Piotrcovią wystarczyło kilka dobrych akcji w obronie, które zamieniliśmy na skuteczne kontry. Zdobyliśmy szybkie bramki i nawiązaliśmy kontakt. Łatwiej się gra, gdy tablica wyników wskazuje remis i mecz zaczyna się od początku. Cieszę się jednak przede wszystkim z tego, że nikomu się nic nie stało. To jest bardzo ciężki okres. Nie wiem, czy w drużynie z Piotrkowa Trybunalskiego nie doszło do dwóch poważnych urazów. Mam nadzieję, że nie. To najgorsze, co mogłoby spotkać dziewczyny na tym etapie przygotowań i na każdym innym. Kontuzja jest zawsze bardzo przykrym doświadczeniem. U nas na szczęście nie doszło do żadnych urazów.

Cieszę się, że wreszcie mogła z nami zagrać Marianka Rebicova. W czwartek nie zagrała, gdyż narzekała na ból ścięgna Achillesa. Uznaliśmy, że nie ma potrzeby jej forsować, jeśli nie czuje się wystarczająco dobrze, by być na boisku. Zdrowie zawodniczki stawiamy na pierwszym miejscu. Lepiej stracić tydzień i nie mieć jej w jednym meczu, niż później stracić trzy tygodnie. W meczu z Piotrcovią jednak weszła na parkiet i pokazała się przed lubelską publicznością. Wydaje mi się, że dobrze się zaprezentowała. Mam nadzieję, że w niedzielę kolejne nowe dziewczyny pokażą, na co je stać. W czwartkowym sparingu na pewno bardzo dobrze zaprezentowała się Misia Pastuszka. W kolejnym starciu może trochę gorzej. Jest to jednak młoda zawodniczka, która potrzebuje dużo czasu na zebranie doświadczenia. Mam nadzieję, że my tę cierpliwość mamy i będzie się dobrze rozwijać pod naszymi skrzydłami.

Jeszcze zbyt wcześnie na konkretne wnioski. Nie mieliśmy jeszcze wielu treningów taktycznych i technicznych. Na tym etapie najwięcej uwagi poświęcamy przygotowaniu motorycznemu i siłowemu. Dopiero teraz wchodzimy w ten okres sparingowy. Te pierwsze mecze towarzyskie to tak naprawdę przetarcia. Wielu rzeczy jeszcze nie przećwiczyliśmy. Najwięcej czasu poświęciliśmy na wprowadzenie nowych zawodniczek w naszą taktykę.

Kinga Achruk:

Zespół składa się wielu jednostek. Każda z nich ma bardzo ważną rolę do odegrania. Myślę, że na tym polega nasza siła. Każda z nas dokłada swoją cegiełkę do budowy tej drużyny. Nie ma jednej liderki. Mogę tylko przekazać swoje doświadczenie. Staram się to robić. Nasz zespół to nie tylko te dziewczyny, które są na boisku, ale też te, co siedzą ławce lub są poza parkietem, bo wracają po kontuzjach. One też nas wspierają i są bardzo ważne dla zespołu. Każdy element naszej drużyny jest dla nas bardzo ważny. Wszyscy mają swój udział. Zawodniczki, które do nas dołączyły, to już nie są nowe dziewczyny. To już jest zespół. Super wkomponowały się w drużynę. Mam nadzieję, że dobrze się w niej czują.

Katarzyna Portasińska:

Miałyśmy długą przerwę wakacyjną. Trenujemy wspólnie od drugiej połowy lipca. Każda z nas tęskniła za graniem. Trenowanie jest fajne, ale to gra przynosi najwięcej satysfakcji. Tym samym cieszymy się, że gramy w tych spotkaniach. Jeszcze bardziej raduje nas to, że robimy to przed własną publicznością.

W pewnym momencie spotkania z Piotrcovią palił nam się grunt pod nogami. Do tej 45. minuty przegrywałyśmy. Nie mogłyśmy jednak pozwolić na przegraną. Nie jesteśmy do końca zadowolone z naszej postawy na boisku. Wiemy, że było sporo błędów. Jest dużo nowych zawodniczek. Skład się nieco zmienił, więc potrzebujemy trochę czasu. Do września mamy jeszcze trochę czasu. Mamy nadzieję, że już wkrótce będzie to lepiej funkcjonowało. Nowe dziewczyny są super. Każda z nich znosi na boisko coś nowego. Na pewno, zanim ruszy liga, będziemy wyglądać jeszcze lepiej.

Idziemy do przodu małymi krokami. Skupiamy się na tym, co jest tu i teraz. Na razie mamy mecze w Lublinie. Za tydzień jedziemy na turniej do Czech, który będzie dość mocny. Każda z nas się cieszy, że zagramy z tymi teoretycznie mocniejszymi drużynami. To nam pokaże, na jakim jesteśmy etapie.

Karolina Sarnecka:

Po raz pierwszy grałam przeciwko mojemu byłemu zespołowi. Czuję się z tym dziwnie, ale jednocześnie z tym nowym herbem fajnie. Cieszę się też, że mogłam w końcu wystąpić przed tą publicznością. Póki co w małym gronie, ale myślę, że na meczu ligowym będzie kibiców dużo więcej. „Pierwsze koty za płoty” – jak to mówią. Wierzę, że z każdym meczem będzie to wyglądało lepiej. Wiadomo, że obecnie jesteśmy na etapie przygotowań. To ciężki okres. Trochę błędów nam się nazbierało, ale będzie lepiej.

W każdym meczu chcemy wygrywać. Chcemy zwyciężać niezależnie od rangi spotkania. Jeśli wynik jest dla nas niekorzystny, chcemy go zmienić. Jeśli przegrywamy, staramy się doprowadzić do zwycięstwa, by się na koniec cieszyć i na tym budować zespół.

Mimo nielicznej grupy kibiców dało się odczuć atmosferę lubelskiej hali. Czułyśmy głos trybun prawie jak na spotkaniu ligowym.

Michalina Pastuszka:

Był lekki stresik. To jednak motywujące. Jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu możemy wrócić do grania. Będę się powoli zgrywać z dziewczynami. Cieszę się, że zyskuje pierwsze minuty w tak doświadczonym zespole.

Pierwszy raz zagrałam przed publicznością z Lublina jako zawodniczka MKS-u. Doping naprawdę zrobił na mnie wrażenie. W tym najcięższym momencie kibice dali radę i pomogli nam.

W każdym meczu liczy się zwycięstwo. Fajnie jest wygrywać. Jak to mówi nasza trenerka: zwycięstwa budują drużynę. Atmosfera jest wspaniała. Trenujemy, żeby pokazać to, co umiemy najlepiej, czyli dobrą piłkę ręczną. Każda z nas dostaje swoje szanse. Każda minuta jest na wagę złota. Daję z siebie wszystko niezależnie od tego, na jakiej gram pozycji. Czuję się uniwersalną rozgrywającą. Jeśli jest taka potrzeba, mogę zagrać też na skrzydle.

Jestem tu tylko trzy tygodnie, ale zdążyłam złapać fajną więź z dziewczynami. Dostaję od nich dużo ciepła, wsparcia i motywacji. Nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu.