Mecz rozpoczął się od przewagi puławian, którzy po 9 minutach gry prowadzili 4:1. Dzięki interwencjom Łukasza Zakrety oraz bramkom Alana Guziewicza i Michała Potocznego gospodarze zdołali jednak zbliżyć się do rywali na jedną bramkę. Jak się okazało więcej nie byli w stanie wykrzesać tego dnia. MMTS grał bowiem przede wszystkim bardzo nieskutecznie czyniąc z Wojciecha Boruckiego bohatera meczu. Wystarczy powiedzieć, że przez 15 minut kwidzynianie zdobyli zaledwie dwie bramki (Robert Kamyszek, Nikodem Kutyła) przy 8 trafieniach rywali. W efekcie po 25 minutach gry Azoty prowadziły w Kwidzynie aż 12:5!

W końcówce pierwszej połowy kwidzynianom udało się jednak nieco zmniejszyć dystans dzielący obie drużyny i na przerwę schodzili z pięciobramkową stratą. Po przerwie grę gospodarzy ożywił natomiast Bartosz Nastaj i wydawało się, że MMTS może odrobić istniejącą różnicę. Niestety podopieczni trenera Bartłomieja Jaszki zdołali jedynie zbliżyć się na 3 bramki. Co więcej kwidzynianie nadal byli nieskuteczni, a także popełniali proste błędy w rozegraniu. Puławianie nie mieli natomiast skrupułów w wykorzystywaniu takich prezentów. W 55 minucie, po trafieniach Marka Marciniaka i Rafała Przybylskiego przewaga Azotów wynosiła już 7 bramek – 26:19. Jak się okazało różnica ta utrzymała się już do końca tego spotkania i w bezpośrednim starcu polskich uczestników Ligi Europejskiej górą byli puławianie. MMTS po dwóch meczach pozostaje natomiast bez punktów i swoich szans będzie musiał szukać w wyjazdowym pojedynku z beniaminkiem PGNiG Superligi.

MMTS Kwidzyn – Azoty Puławy 23:30 (9:14)

MMTS: Zakreta, Dudek – Kornecki 1, Grzenkowicz 1, Ekstowicz, Orzechowski, Peret 1, Kamyszek 1, Kutyła 6, Majewski, Guziewicz 2, Potoczny 1, Nastaj 6, Szyszko 2, Landzwojczak 2, Jankowski.

Azoty: Borucki – Zivković 2, Adamski 5, Przybylski 6, Marciniak 1, Antolak 1, Burzak 3, Valles Becerra 3, Kowalczyk 4, Janikowski 1, Fedeńczak, Jarosiewicz 4, Konieczny.