Trenerzy obu drużyn jeszcze przed meczem mówili, jak ważne może być to spotkanie w kontekście miejsc w tabeli na zakończenie sezonu. Chrobry wciąż walczy o miejsce w pierwszej czwórce, natomiast beniaminkowi rośnie apetyt w miarę jedzenia. W Ostrowie Wielkopolskim niektórzy marzyli o pozycji w szóstce. Środowa rywalizacja dała odpowiedź, która drużyna zasłużyła na miejsce w górnej części tabeli. Chrobry od pierwszej do ostatniej minuty sprawiał wrażenie, jakby miał pomysł na beniaminka, szybko obejmując prowadzenie, którego nie oddał do ostatniego gwizdka sędziów.

I mimo że pierwsza połowa była nieco inna niż październikowe spotkanie obu drużyn, to Arged KPR Ostrovia nawet przez moment nie miała kontroli nad grą. W pierwszej połowie gospodarze mieli trzy okazje do przełamania rywala, jednak błędy własne, przestrzelone karne i brak konsekwencji w ataku pozycyjnym sprawił, że to rywal schodził na przerwę prowadząc 13:11. – Był taki moment, kiedy poczuliśmy wiatr w żaglach. Było chyba 11:11, graliśmy w przewadze. Zdarzył nam się błąd, zresztą tych błędów w całym spotkaniu było zdecydowanie za dużo, na szybko naliczyłem ich 14. Rywal później skontrował i do przerwy traciliśmy dwie bramki – powiedział Bartłomiej Tomczak, skrzydłowy Arged KPR Ostrovia.

Taki scenariusz jednak w żaden sposób nie popsuł humorów kibicom w Arenie Ostrów. Już wielokrotnie ostrowianie, najlepszą wersję samych siebie pokazywali w drugich trzydziestu minutach. – Wiedziałem o tym. Ostrovia po przerwie często dopadała rywala, przejmując mecz. Powiedziałem chłopakom w szatni, żeby nawet przez chwilę nie stracili koncentracji. Musieliśmy wyrzucić z głów to, że prowadzimy dwoma bramkami. Poskutkowało – tłumaczył Witalij Nat, trener Chrobrego. Jego zespół właśnie na początku drugiej połowy ustawił sobie to spotkanie, wychodząc na 4-5 bramek różnicy, których nie wypuścił z rąk. – Zamiast szybko kontrować w drugiej połowie, to albo tracimy piłkę, albo rzucamy nie skutecznie. I zamiast gry na remisie, tracimy cztery bramki do rywala, a ta strata szła za nami przez całe drugie 30 minut – powiedział Maciej Nowakowski, trener zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego.

Ostrowianie w całym meczu nie wykorzystali czterech rzutów karnych. Dwa razy pomylił się Kamil Adamski, po razie Patryk Marciniak i Bartłomiej Tomczak. Duża w tym zasługa golkipera gości. Anton Derewiankin był zatem jednym z bohaterów Chrobrego w tym spotkaniu. Drugim na pewno okazał się Paweł Paterek, który rzucił w całym meczu sześć bramek, bardzo dobrze dyrygując grą swojego zespołu. – Mieliśmy dwa treningi przed tym meczem, żeby przygotować się i obejrzeć wideo. To jednak koniec sezonu, więc wszystkie drużyny bardzo dobrze się znają. My graliśmy swoją grę, kontynuując to, co udaje się od czterech spotkań. Trochę szkoda kilku przestrzelonych rzutów, bo przewaga mogła być wyższa. Kontrolowaliśmy jednak ten mecz i wygraliśmy, a to jest najważniejsze – podsumował MVP meczu – Paweł Paterek.

Dzięki wygranej Chrobry Głogów awansował na czwarte miejsce w tabeli. Pewnie na chwilę, ponieważ mecze 22. serii mają jeszcze do rozegrania zespoły Azotów Puławy i Wybrzeża Gdańsk. Ostrovia z kolei przegrała trzecie spotkanie z rzędu, zachowując jednak ósmą pozycję.