9 października 2022 roku Arged KPR Ostrovia pojechała do Puław zbudowana zwycięstwem z Torus Wybrzeżem Gdańsk. Na Lubelszczyźnie biało-czerwoni ugryźć inny zespół z topu. W pierwszej połowie wszystko udało się perfekcyjnie. Ostrowianie prowadzili już różnicą ośmiu bramek, a handballowa polska przecierała oczy ze zdumienia. W grze był w końcu faworyt do medali. Druga połowa niestety brutalnie zweryfikowała beniaminka. – Bardziej my przegraliśmy tamten mecz niż oni go wygrali. Prowadząc w pierwszej połowie ośmioma bramkami, nie powinniśmy dać sobie wyrwać zwycięstwa. Tym bardziej, że Azoty nie grały wtedy nic specjalnego. Gramy fantastycznie u siebie w hali, kibice nas niosą i jestem pozytywnie nastawiony przed rewanżem. Będziemy walczyć przez 60 minut i wierzę w to, że zakończymy wszystko z pozytywnym skutkiem – mówi skrzydłowy Ostrovii – Bartłomiej Tomczak.

Mecz w Puławach bardzo dobrze pamięta trener ostrowian – Maciej Nowakowski. Nie są to dobre wspomnienia. – Zgadzam się z tym, co mówi Bartek. Zakończyliśmy pierwszą połowę prowadząc pięcioma bramkami, a równie dobrze mogliśmy prowadzić nawet dziewięcioma golami. Ja jako trener też muszę się za ten mecz wstydzić, bo do tej przegranej przyłożyłem swoją rękę. Jak dobrze pamiętamy, zostałem ukarany wtedy przez sędziów czerwoną kartką. Osłabiłem w ten sposób zespół i wstydzę się tego do dziś. Nie wiadomo jakby ten mecz się potoczył w innym przypadku. To jest już jednak historia. Wiemy jakie atuty mają Azoty, znamy też swoje mocne strony. Nasz najbliższy rywal nie grał jeszcze w Arenie Ostrów, ale chyba już mają świadomość tego, jak ciężko się tutaj gra. Liczę na to, że ten mecz będzie emocjonujący do samego końca – wyjaśnia trener Maciej Nowakowski.

A Arged KPR Ostrovia w domu tych emocjonujących końcówek po prostu nie przegrywa. Wtedy do gry wchodzi publiczność, która zawsze szczelnie wypełnia trybuny, a w starciu z jednym z najmocniejszych zespołów ligi to wsparcie będzie jeszcze bardziej potrzebne. Bo Azoty Puławy to jeden z największych budżetów PGNiG Superligi, który od lat stara się gonić mocarną dwójkę z Kielc i Płocka. W tym sezonie mają jednak swoje problemy. – Przed sezonem trenerowi Lisowi wypadło dwóch podstawowych bramkarzy. Kiedy wydawało się, że tutaj będą mieli największe problemy, między słupki wszedł Wojciech Borucki i wielokrotnie ratował swój zespół przed przegraną. Docenili to kibice, którzy już wielokrotnie wybierali go MVP meczów PGNiG Superligi. Trudno jednoznacznie stwierdzić dlaczego Azoty grają w tym sezonie w kratkę. Mają mocny, solidny zespół, utalentowanych polskich graczy oraz zagranicznych. Tutaj trenera Roberta Lisa warto byłoby zapytać o to. My skupiamy się na swojej grze i na tym jak wykorzystać swoje atuty w tym starciu – dodaje Maciej Nowakowski.

Wojciech Borucki, aż siedmiokrotnie wybierany MVP meczów PGNiG Superligi. 21-latek często łata dziury w obronie drużyny prowadzonej przez Roberta Lisa. Bo jak zauważa Bartłomiej Tomczak, defensywa jest w tym sezonie największą bolączką ekipy z Puław. – Moim zdaniem największym problemem drużyny z Puław jest fakt, że wymienili przed sezonem trzech ważnych graczy. Dlatego mają kłopoty w środku obrony. Odszedł Antoni Łangowski, Paweł Podsiadło oraz Dawid Dawydzik, więc trzech filarów defensywy. Jeśli dodamy do tego kontuzję Michała Jureckiego i grę na tej pozycji trochę z konieczności Rafał Przybylski i wtedy w ataku pozycyjnym nie daje tyle ile by chciał. To jest ich główny problem. Środek obrony. Teraz mają jednego klasowego gracza, a w poprzednim sezonie mieli ich czterech – kończy Tomczak, dla którego niedzielny mecz będzie spotkaniem nr 501 w PGNiG Superlidze.

Mecz Arged KPR Ostrovia – Azoty Puławy w niedzielę od godziny 18:45. Transmisję z tego spotkania będzie można zobaczyć w TVP Sport oraz w aplikacji i na stronie TVPSPORT.pl.