Trójkolorowi zaczęli wybornie. Bardzo szybko wyszli na trzybramkowe prowadzenie po fantastycznych rzutach z drugiej linii w wykonaniu Damiana Przytuły, Łukasza Gogoli czy świetnie wykańczającego rzuty Pawła Dudkowskiego. To faworyzowane Azoty musiały gonić wynik, w czym przeszkadzał im zwłaszcza Jakub Skrzyniarz, który odbijał kolejne próby gości, również z linii siódmego metra. W osiemnastej minucie tablica zegarowa wskazywała już pięciobramkową przewagę zabrzan, 9:4. Coraz odważniej grała defensywa zabrzan, z wysuniętym Krzyśkiem Łyżwą na czele, który doskonale izolował rozegranie gości. Ci szukali podań do skrzydeł.  Wtedy jednak zacięła się ofensywa gospodarzy. Próby rzutów nie znajdowały drogi do bramki – piłka obijała bandy lub słupki. Impas strzelecki przełamał po kilku minutach Lubo Ivanytsia,  później to zabrzanie nadawali ton grze. Wisienką na torcie pierwszej połowy był fantastycznie wybroniony przez Pawła Kazimiera rzut karny, który wykonywał Andrij Akimenko. Pierwsza połowa zakończyła się zapowiadającym sporo emocji wynikiem 12:7. 

Druga odsłona gry rozpoczęła się indywidualnych błędów zabrzan. Puławianie próbowali rzucać przez całe boisko do pustej bramki, ale dwukrotnie mylili się. Świetnie jednak zaczął grać Bogdanov w puławskiej bramce, który odbijał dość jeszcze niemrawe próby Trójkolorowych.   Wciąż jednak bilans bramkowy zmieniał się tylko na korzyść gości, więc już po 3,5 minucie od pierwszego gwizdka o czas poprosił Marcin Lijewski, który próbował sprowadzić umysły swoich podopiecznych z szatni. Potrzebny był impuls, by wrócić do dobrej gry z pierwszej połowy. Ten dał najpierw Jakub Skrzyniarz fantastyczną interwencją, a chwilę później Damian Przytuła świetnym trafieniem w okienko. Azoty jednak zbliżyły się już na dwa trafienia, 13:11. Spóźnieni zabrzanie jednak w końcu wrócili na parkiet i po trafieniach Bisa, Przytuły i dwóch Gogoli było już 17:12. Trzeba było jeszcze znaleźć patent na odważnie grajacego Bartosza Kowalczyka, który nie bał się rzucać w pełnym kontakcie z zabrzańskimi obrońcami i mocno pracującego Antoniego Łangowskiego. Gra się wyrównała, oba zespoły wymieniały się trafieniami, ale przewaga zabrzan wciąż utryzmywała się na poziomie 3-4 bramek. Goście przejęli jednak inicjatywę na pięć minut przed końcem, Zdołali odrobić straty i nieco ponad trzy minuty przed końcem było już 22:20. Co więcej bramkę dołożył Dawydzik, więc Azoty miały szansę na zdobycie remisu. Tym bardziej, że znów grali w ataku i mieli 20 sekund na rozprowadzenie akcji! Zabrzanie jednak stanęli na wysokości zadania, obronili piłkę, a wynik ustalił Damian Przytuła, trafiając na 23:21!

Najlepszym zawodnikiem spotkania został jednak wybrany nie autor ośmiu bramek, a rewelacyjny bramkarz – Jakub Skrzyniarz.

Górnik Zabrze – Azoty-Puławy 23:21 (12:7)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Molski, Bis 2, Mucha, Łyżwa, Krawczyk, Gogola 4, Ivanytsia 1, Dudkowski 7, Kaczor, Bykowski 1, Gregułowski, Adamuszekk, Rutkowski, Przytuła 8. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 10 minut (Molski, Bis, Łyżwa, Ivanytsia, Bykowski)

Karne: 3/3 

Azoty: Bogdanov 1, Zembrzycki – Akimenko 3, Zivkovic, Łangowski 2, Podsiadło, Bachko, Przybylski 1, Jurecki 2, Rogulski 4, Dawydzik 3, Kowalczyk 2, Gumiński, Fedeńczak, Jarosiewicz 3. Trener: Robert Lis

Kary: 4 minuty (Gumiński 2)

Karne: 4/6