Tarnowianie mecz rozpoczęli od bardzo agresywnej i dynamicznej obrony, która poskutkowała… dwoma wymierzonymi przeciw nim karnymi, które bezlitośnie wykorzystał Bartek Tomczak. Po chwili rzut z linii szóstego metra dołożył Bartek Bis i tablica wskazywałą już 3:0 dla gospodarzy. Goście jednak nie ustawali w kolejnych atakach, ale wciąż na wysokości zadania stawała wyjątkowo niegościnna obrona Górników i wciąż świetnie spisujący się w bramce Jakub Skrzyniarz. Gdy szóstą bramkę dla Trójkolorowych zdobył Michał Adamuszek (przy ledwie dwóch odpowiedziach tarnowian, a konkretnie Wojciecha Dadeja), trener Liljestrand natychmiast poprosił o czas. Instrukcje były chyba skuteczne, wszak Grupa Azoty już po chwili zmniejszyła straty do dwóch bramek. Znów jednak bronią na gości okazali się być obrotowi, bo trafili i Bis, i Marek Daćko. Tarnowianie wciąż jednak naciskali i nie dawali już miejsca zabrzanom do rozwinięcia skrzydeł. Mimo tego zabrzanom wciąż udawało się utrzymywać dwu-trzybramkową przewagę. Pod koniec pierwszej części gry – nawet większą, bo na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 14:10. 

W drugiej odsłonie gry Trójkolorowych zaczął ewidentnie prześladować pech. Piłka nie trafiała tam, gdzie miała, podania wydawały się być niezbyt przemyślane. Tylko dzięki skrzydłowym wciąż zabrzanie mogli czuć się nieco spokojniejsi. No i rzecz jasna dzięki Jakubowi Skrzyniarzowi, który na kwadrans przed końcem meczu miał już 48% skutecznych obron na koncie! Jego dyspozycja najwyraźniejsza była w pomeczowym protokole, gdy zabrzanie mieli zanotowane cztery trafienia z rzędu (i jeden zmarnowany rzut karny). Jakby wzorując się na swoim koledze z Lubina, Krystian Bondzior wyjątkowo rozkręcił się takżę w ataku i był nie tylko skutecznym egzekutorem kontr, ale także z pozycji, a nawet…. koła! Rozkręcił się jednak takżę Casper Liljestrand, który coraz śmielej odbijał kolejne próby zabrzan. A mimo jego starań na dziewięć minut przed końcem zabrzanie zdołali wyprowadzić aż 10-bramkową przewagę i spokojnie doprowadzić wyrok do końca.  Trener Lijewski na boisko wprowadził rzadziej grającego Pawła Kazimiera i zbierające superligowe sznyty Pawła Krawczyka. Goście nieco zmniejszyli straty, ale kwestią był teraz jedynie rozmiar porażki, a nie szansa zdobycia jakichkolwiek punktów. Wynik ustalił najskuteczniejszy strzelec Górnika, Marek Daćko. Zabrzanie zwyciężyli aż 28:19. 

Górnik Zabrze – Grupa Azoty SPR Tarnów 28:19 (14:10)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Bondzior 5, Daćko 7, Bis 2, Tomczak 5, Łyżwa 2, Sluijters, Czuwara 1, Buszkow 1, Gogola 1, Kondratiuk 1, Dudkowski 2, Krawczyk, Adamuszek 1. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 6 minut (Bis 2, Buszkow)

Karne: 4/5

Tarnów: Liljestrand, Małecki, Ciochoń – Tokuda 6, Majewski, Wojdan, Sanek, Lazarowicz 2, Kowalik 2, Wajda 3, Dadej 3, Kuźdeba 1, Pedryc, Kniazeu 1, Mrozowicz, Yoshida 1. Trener: Patrik Liljestrand

Kary: 4 minuty (Yoshida, Pedryc)

Karne: 2/2