Mecz beniaminka z Ostrowa Wielkopolskie z Portowcami nie stał na najwyższym poziomie, było wiele błędów z obu stron, dużo przestrzelonych rzutów, jednak dramaturgią można obdzielić kilka spotkań. Losy rozstrzygnęły się w ostatniej akcji. Trener Maciej Nowakowski przy remisie po 26 poprosił o czas i zdecydował się zdjąć bramkarza i zagrać na dwóch kołowych. I to właśnie jeden z nich – Krzysztof Misiejuk zostałem bohaterem, pokonując równo z syreną bramkarza Pogoni Szczecin. Arena Ostrów eksplodowała, radości beniaminka z historycznego zwycięstwa nie było końca.

Komplet publiczności na trybunach i duże oczekiwania nie sparaliżowały gospodarzy, którzy lepiej otworzyli spotkanie. W jedenastej minucie było już 7:3 dla Arged KPR Ostrovia. Bramki dla gospodarzy rzucali Marek Szpera, Bartłomiej Tomczak i Ksawery Gajek. Szybko musiał interweniować trener Pogoni Szczecin – Wojciech Jedziniak. Po przerwie na żądanie jego zespół wrócił do gry i zbliżył się na dwie bramki różnicy. Gospodarze szukali się na boisku, przez dłuższy fragment nie potrafiąc rzucić bramki. – Dobrze rozpoczęliśmy, ale wiadomo – Szczecin to nie jest głupi zespół. Doskonale przeczytał to co gramy w ataku po czasie trenera. Przycisnęli nas i gra była bramka za bramkę do końca pierwszej połowy – powiedział rozgrywający KPR Ostrovia – Marek Szpera.

Na drugą połowę beniaminek z Ostrowa Wielkopolskiego nie wyszedł z szatni. Przynajmniej tak można opisać to, co wydarzyło się po przerwie. Świetnie dysponowany tego dnia Jakub Polok (MVP spotkania wybrany w aplikacji PGNiG Superligi) rzucał kolejne bramki. Wtórowali mu skrzydłowi oraz Paweł Krupa. Ostrowianie przez blisko 20 minut rzucili tylko dwie bramki. Pogoń wyszła na czterobramkowe prowadzenie. – Wkradła się nerwowość w jeden i drugi zespół. Jesteśmy blisko siebie, jeśli chodzi o poziom sportowy. Dlatego tak ten mecz wyglądał. Przy prowadzeniu czterema bramkami mieliśmy szansę powiększyć przewagę do pięciu, nawet sześciu bramek, ale znów graliśmy nerwowo i chaotycznie. Nie wykorzystaliśmy swoich szans – tłumaczył grę swojej drużyny Wojciech Jedziniak, trener Pogoni.

Ostatnie dziesięć minut to już lepsza gra gospodarzy, którzy rzucili się do odrabiania strat. Udało się – Arged KPR Ostrovia doprowadziła do remisu. W końcówce jednak do szczecinianie mieli dwie okazję do wygrania tego meczu. Kluczowa okazała się ostatnia akcja, w której piłkę zgubił Paweł Krupa. Trener Maciej Nowakowski poprosił o czas na 4 sekundy przed końcem meczu. – Zaczynamy z tego samego miejsca. Mamy cztery sekundy, gramy bez bramkarzy i na dwa koła – krzyknął do swoich zawodników. Później już sprawy w swoje ręce wziął Marek Szpera, który odegrał do Krzysztofa Misiejuka, który pokonał bramkarza gości. Ostrovia wygrała 27:26. – Poszliśmy va banque. Zdjęliśmy bramkarza, zagraliśmy siedmiu na sześciu. Ja się dobrze czuję w takich akcjach, trener to wiedział, dlatego wziąłem to na siebie. Krzysiek Misiejuk ma przewagę fizyczną nad wszystkimi skrzydłowymi w lidze. Były dwa rozwiązania – dochodzą do mnie odgrywam, jestem wolny – rzucam. Oddałem do Krzyśka, ten idealnie się zmieścił w czasie i wygraliśmy – komentował mecz Szpera.

Arged KPR Ostrovia: Krekora, Balcerek – Wadowski 4, Adamski 4/2, Klopsteg 3, Tomczak 3, Misiejuk 3, Marciniak 3/3, Gajek 2, Szpera 2, Urbaniak 1, M. Wojciechowski, M. Przybylski, Szych
Karne: 5/5
Kary: 4 min. (Adamski, Gajek)

Sandra Spa Pogoń: Arsenić, Jagodziński, Wiunyk – Polok 8, Krysiak 4, Krupa 4, Kapela 3, Wrzesiński 2, Krok 2/2, Zalewski 2, Mitruczuk 1, Nowak, Czerkaszczenko, Wiśniewski, Markowski
Karne: 2/2
Kary: 10 min. (Krupa, Zalewski – 4 min., Wrzesiński – 2 min.)