Paweł Franzke: Lista zawodników, którzy mogą pojechać do Płocka zrobiła się wyjątkowo krótka…

Marcin Lijewski: Już rozmawialiśmy wewnątrz klubu na ten temat i musimy urealnić naszeo oczekiwania. To będzie dla nas wyjątkowo trudny mecz do grania, bo aktualnie na treningach na boisku mam tylu zawodników, ilu jednocześnie siedzi na trybunach i z powodu urazów obserwuje przygotowania. To dla nas dodatkowa trudność, bo o klasie Płocka nie trzeba mówić. A dodatkowo to dla nas niewygodny przeciwnik, bo gra fantastyczną obronę i nasz przetrzebiony skład może mieć problem z jej sforsowaniem.

Trochę spełniły się przepowiednie po meczu z Piotrkowianinem, że w Płocku odbędzie się mecz, który… musi się odbyć.

Jakbym mógł, to przełożyłbym to spotkanie do czasu, kiedy nasi zawodnicy się podkurują. Ale nie mogę, a Płock ma też wyjątkowo napięty terminarz…

Jaki jest więc plan na mecz z Wisłą?

Tradycyjnie: popełnić jak najmniej błędów, bo każdy nasz błąd na pewno zostanie wykorzystany przez rywala. Nie możemy im dawać okazji do kontr. Wiadomo, że w składzie, który będziemy łatać bardzo młodymi zawodnikami, trudno nałożyć aż tak silny taktyczny kaganiec. Dlatego musimy grać długo i przede wszystkim do przodu. Nawiązać do tego, co pokazał ostatnio w Płocku zespół z Berlina: byli świetnie przygotowani taktycznie mimo swoich problemów i wykorzystywali każdą słabość Płocka.

Dla ciebie będzie to kolejna sentymentalna podróż, trochę bramek dla Wisły rzuciłeś?

Nie… Jestem w Zabrzu, tu się spełniam. Oczywiście lubię ludzi z Płocka, zawsze jestem tak ciepło przyjęty, ludzie o mnie pamiętają. Ale to przeszłośc, a ja skupiam się na tym, co jest tu i teraz.