W przeciwieństwie do kilku kolegów ze sztabu i z drużyny, Piotr Papaj nie zdołał zadebiutować w pierwszym zespole Vive. Miał jednak sezon, w którym zdobył dla rezerw tego klubu 171 bramek w 20 meczach. – Od dziecka jak trenowałem w Kielcach, to moim największym marzeniem był debiut w pierwszym zespole. Oglądałem wszystkie mecze seniorów i razem z kolegami marzyliśmy, by wybiec na parkiet w barwach Vive. Niestety nie było mi to dane – powiedział Piotr Papaj.

Oczywiście były momenty, w których bardziej wierzyłem w to, że dostanę szansę, ale jak wchodziłem w wiek seniora, to polityka transferowa była inna i nie dawało się szans młodym zawodnikom. Ja miałem okazję trenować z pierwszym zespołem przez miesiąc podczas okresu przygotowawczego i pojechałem na kilka sparingów podczas przerwy na reprezentację w trakcie mistrzostw Europy. Bardzo dużo się wtedy nauczyłem, miałem okazję poznać Mateusza Jachlewskiego, od którego mogłem dużo wyciągnąć i jest to teraz fajne wspomnienie – dodał.

Czy po 10 latach w Gdańsku Papaj jest bardziej bardziej gdańszczaninem czy kielczaninem? – Po tych latach, które spędziłem w Gdańsku czuję się zdecydowanie bardziej gdańszczaninem niż kielczaninem. Spędziłem tu 3/4 swojego dorosłego życia, ale sentyment do Kielc mam, są tam moja rodzina i przyjaciele z dzieciństwa. Chętnie tam przyjeżdżam w weekendy czy w wakacje, ale Gdańsk jest w moim sercu – podkreślił lewoskrzydłowy.

Do Torus Wybrzeża wypożyczony jest Wiktor Tomczak, który tuż po Szkole Mistrzostwa Sportowego dołączył do Łomży Vive, jednak ogrywa się w Gdańsku. – Jak najbardziej się rozwinąłem, szczególnie jeśli chodzi o grę na skrzydle i podejmowanie decyzji w trudnych sytuacjach, co osobiście zauważyłem. Skupiam się na każdym kolejnym meczu i czas pokaże co mi będzie dane w dalszej perspektywie – stwierdził Tomczak.

Jeszcze w ubiegłym sezonie w kieleckim klubie grał Miłosz Wałach, który był tam trzecim bramkarzem. Czy gra przeciwko zawodnikom z Kielc w jakiś sposób powoduje że będzie mu łatwiej bronić w tym meczu? – Jak pokazała pierwsza runda, nie do końca, bo w tym meczu mi nie poszło. Myślałem, że przez to że spędziłem z nimi dużo lat to mi pomoże, a nie pomogło. Wierzę jednak, że zaprocentuje to w niedzielnym meczu i będzie lepiej – ocenił bramkarz.

Wcześniej zawodnik, który ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski grał w lidze z innym nastawieniem – by przy wysokim wyniku wejść i pokazać się bez presji. Czy obecna sytuacja sprawia, że łatwiej jest mu się rozwinąć? – Oczywiście, że tak. Gra z presją zawsze lepiej rozwija zawodnika, chociaż wejście w PGNiG Superligę w klubie z Kielc jest bardzo fajne dla takiego młodego zawodnika. Wychodzi się spod skrzydła i jest lepiej bronić bez presji. Sport jednak polega na presji, emocjach i nie zawsze jest łatwo, ale dzięki temu rozwijam się bardziej – podkreślił Wałach.