Odwołany PGNiG Puchar Polski w Lublinie, przekładane mecze w PGNiG Superlidze… koronawirus sieje spustoszenie w sporcie. Do półfinałowego meczu PGNiG Pucharu Polski z Orlen Wisłą Płock drużyna Azotów-Puławy była przygotowana w stu procentach. Taktyka ustalona, zawodnicy zmotywowani i gotowi do walki o najwyższe cele. Spotkanie z płocczanami miało się rozpocząć w sobotę o 16:00. Przed tym meczem, o 13:30 miał się odbyć pierwszy półfinał, pomiędzy Łomżą Vive Kielce a Górnikiem Zabrze. Wszystkie przyjezdne drużyny od piątkowego wieczoru zameldowały się w Lublinie. W sobotni poranek, na dwie godziny przed pierwszym meczem jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o odwołaniu całego turnieju. Powodem – oczywiście – koronawirus. Czy ta decyzja była słuszna?

Decyzja o odwołaniu PGNiG Pucharu Polski jest dla nas sporym rozczarowaniem, bo liczyliśmy na dobry mecz z Orlen Wisłą Płock i walkę o finał Pucharu Polski. Jeśli jednak decyzja była podjęta po to, by zadbać o zdrowie wszystkich zawodników, to po prostu trzeba ją uszanować – mówi drugi szkoleniowiec Azotów-Puławy, Michał Skórski.

Na odwołanym Pucharze Polski się jednak nie skończyło. Przełożona została cała 4. Seria spotkań PGNiG Superligi, a następnie po wykrytym przypadku zakażonej osoby w Kaliszu, przełożono mecz z Energą MKS Kalisz. Sytuacja jest trudna, ponieważ w tej sposób rytm meczowy, do którego zawodnicy zdążyli się już przyzwyczaić, zostaje przerwany.

Brak możliwości rozgrywania meczów powoduje to, że wypadamy z rytmu meczowego, który zdążyliśmy już złapać. W ostatnim czasie wielokrotnie musieliśmy zmieniać nasze plany treningowe. Przygotowywaliśmy się do Pucharu Polski, następnie do meczu z Zagłębiem Lubin. W ostatnim czasie kolejna korekta, bo przełożono mecz z Kaliszem. Tych zmian jest bardzo dużo. Przerwę w meczach będziemy musieli spożytkować na mocny, dobry trening. Jest to też czas na powrót do zdrowia dla naszych kontuzjowanych zawodników – tłumaczy trener.

Ostatnio w siatkarskiej PlusLidze wprowadzono nowe rozwiązanie dotyczące rozgrywania meczów – z powodu wykrytych zakażeń w kilku klubach, zdecydowano, że kolejne spotkania rozgrywane będą „awansem”. Żeby nie wypadać z rytmu meczowego, zdrowe drużyny grają między sobą mecze, podczas gdy te chore przebywają na kwarantannie. Czy takie rozwiązanie mogłoby sprawdzić się w rozgrywkach PGNiG Superligi?

Mecze, które miałyby być rozgrywane awansem, byłyby układane w sposób losowy. Ciężko byłoby się przygotować pod konkretnego rywala. Tak naprawdę nie można za bardzo patrzeć w przyszłość bo w dalszym ciągu nie wiemy po rozegranym meczu, z kim zagramy następny. Trudno tak na gorąco oceniać taki pomysł. Rozwiązań na dokończenie sezonu w przypadku powtarzających się infekcji wśród zawodników poszczególnych drużyn może być wiele, natomiast my przede wszystkim powinniśmy mieć nadzieję, że to co się już wydarzyło więcej się nie powtórzy i raczej powinniśmy się koncentrować nad tym, żeby dokończyć sezon w sposób normalny. PGNiG Superliga zabezpieczyła wolne terminy, w których ewentualnie mecze, których nie uda się rozegrać w pierwotnym terminie będzie można dokończyć. Wymyślanie nowych systemów rozgrywek “na siłę” spowoduje teraz jeszcze większy bałagan i zamieszanie, a tego byśmy nie chcieli. Powinniśmy się skupić nad tym, by dbać o swoje zdrowie – zakończył Michał Skórski.