Prawie trzy tygodnie minęły od Superligowego meczu Nafciarzy przed własną publicznością – wygraliśmy wtedy 38:25 z Sandrą Spa Pogonią Szczecin. W miniony piątek zawodnicy płockiej Wisły w wyjazdowym spotkaniu pokonali Gwardię Opole 29:22 i nadal znajdują się na drugim miejscu w tabeli. W 10. serii przed ORLEN Wisłą postawiono kolejne zadanie – zdobycie 3 punktów w domowym meczu z Górnikiem Zabrze, który po dziewięciu kolejkach uplasował się na 4. miejscu.

Pierwsza połowa rozpoczęła się od posiadania piłki przez gości, a pierwszą próbę zdobycia bramki podjęli oni rzucając z drugiej linii, jednak zawodnika z Zabrza powstrzymał Krystian Witkowski. Następnie do ataku ruszyli Nafciarze, lecz szybko akcja przeniosła się z powrotem pod naszą bramkę i ostatecznie to właśnie zabrzanie otworzyli wynik spotkania.

Wiślacy nie byli dłużni i już przy najbliżej okazji trafieniem odpowiedział Zoltan Szita. W pierwszych minutach tej części meczu gościom przyszło grać w osłabieniu – w wyniku kary dla Michała Adamuszka. Mimo to gracze Górnika Zabrze utrzymali jednobramkowe prowadzenie. Po zakończeniu kary dla Adamuszka sędziowie odesłali na ławkę jednego z Nafciarzy – Mirsada Terzića.

Przed upływem pięciu minut byliśmy świadkami trzech kar i to właśnie trzecia była tą najostrzejszą – czerwoną kartkę zobaczył Sebastian Kaczor, który za faul musiał opuścić boisko. Chwile później do ataku ruszyli goście, jednak nie udało im się zdobyć bramki, a piłkę przejęli niebiesko-biało-niebiescy. W wyniku osłabienia zabrzanie grali bez bramkarza, co wykorzystał Zoltan Szita, który rzutem przez całe boisko trafił między słupki przeciwników.

Początek meczu okazał się festiwalem rzutów karnych, które co chwila przyznawane były przez arbitrów, dla Wiślaków dwukrotnie trafił Sergei Kosorotov. Oprócz karnych po dwóch stronach boiska sytuacja wyglądał podobnie również pod względem skuteczności rywali, w 18 min. w Orlen Arenie mieliśmy remis – 8:8. Świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Krystian Witkowski, którego interwencje były doceniane przez kibiców brawami.

Z biegiem spotkania płocczanie nie wychodzili na prowadzenie, co spowodowało, że trener Xavi Sabate poprosił o czas. Kolejna akcja ORLEN Wisły i kolejny rzut karny ponownie wykorzystany przez Kosorotova. Można powiedzieć, że rozmowa z trenerem pomogła Nafciarzom, którzy po wspomnianym karnym oraz bramce Michała Daszka zyskali dwubramkową przewagę.

Kiedy już mogło się wydawać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku na tablicy wyników ponownie pojawił się remis, a po bramce Zoltana Szity i Michała Daszka Wisła znowu miała o dwa trafienia więcej niż przeciwnicy. Na wspomnienie zasługuje zespołowa akcja, po której do bramki trafił Daszek, a zaczęła się ona od przejęcia piłki przez gospodarzy i podania jej do Przemysława Krajewskiego. Następnie, gdy rywale zablokowali drogę Krajewskiemu podał on piłkę do Daszka, a ten rzutem zza pleców wcelował piłkę między słupki zabrzan.

Na niespełna trzy minuty przed końcem połowy trafienie zaliczył Paweł Dudkowski i po raz kolejny zmienił on losy spotkania, ponieważ dzięki jego bramce, przy rezultacie 13:14, do przerwy w Płocku wygrywał Górnik Zabrze.

Druga część meczu rozpoczęła się od ataku Nafciarzy i już w pierwszych minutach byliśmy świadkami rzutu karnego – po raz kolejny z sukcesem wykorzystał go Kosorotov. Chwilę później na listę strzelców wpisał się Przemysław Krajewski i gospodarze odebrali prowadzenie Górnikowi. Pierwszą bramkę po przerwie goście mogli zdobyć z rzutu karnego, jednak zawodnik z Zabrza trafił w słupek.

W przeciwieństwie do rywali Wiślacy od początku drugiej połowy radzili sobie znacznie lepiej niż wcześniej, a potwierdzał to wynik – po trafieniach Przemysława Krajewskiego i Lovro Mihića płocczanie prowadzili trzema bramkami. Przewagę dodatkowo powiększył także Kosorotov, po kolejnym karnym, oraz Krzysztof Komarzewski.

Do wypracowanego prowadzenia dołożył się też Adam Morawski, który świetnie bronił bramki Nafciarzy. Pierwsze trafienie dla gości w tej części gry padło dopiero w 43 min. spotkania, z rąk Igora Bykowskiego.  Następnie bramkę dla ORLEN Wisły zdobył Michał Daszek, natomiast karą dwóch minut sędziowie ukarali Jakuba Sladkowskiego. Mimo interwencji szkoleniowców Górnika Zabrze zawodnicy nie radzili sobie ze zdobywaniem kolejnych trafień, zaś Wisła powoli powiększała swoją przewagę i na dziesięć minut przed końcem meczu wygrywała 24:17.

Autorem 25. bramki dla niebiesko-biało-niebieskich był Lovro Mihić, który rzucił lekko piłkę, a ta przeleciała nad głową Pawła Kazimiera i wpadła między jego słupki. Goście próbowali wrócić na dobre tory gry, jednak nie omijały ich dwuminutowe kary oraz niecelne rzuty. Dla Nafciarzy trafił jeszcze Przemysław Krajewski z karnego oraz na kilka sekund przed końcem Dmitrii Zhitnikov. Po przerwie zawodnicy Górnika Zabrze zdobyli jedynie siedem bramek, zaś gracze ORLEN Wisły czternaście i to właśnie przesądziło o dziesiątej wygranej płocczan w rozgrywkach PGNiG Superligi. Końcowy wynik zatrzymał się na 27:21.

Strzelcy ORLEN Wisły Płock: Kosorotov 6, Szita 4, Daszek 3, Komarzewski 3, Krajewski 3, Mihić 2, Czapliński 2, Zhitnikov 2, Fernandez 1, Daćko 1

Kolejne spotkania Nafciarzy przypadają na 23 listopada na godz. 20:45 – Wiślaków czeka wyjazd do Francji, gdzie zmierzą się z  Fenix Toulouse oraz na 26 listopada na godz. 18:00 – będzie to wyjazdowy mecz z Energą MKS Kalisz. Ponownie do Orlen Areny zapraszamy natomiast 30 listopada na godz. 18:45 – zagramy wtedy z CD Bidasoa Irun w piątej kolejce Ligi Europejskiej.