Mecz rozpoczął się od nieudanej próby gości, którą świetnie odczytał Paweł Kazimier. W odpowiedzi Górnicy zdołali wywalczyć rzut karny, którego jednak wykorzystać nie zdołał Bartek Tomczak. Wynik otworzył dopiero Łukasz Gogola po kontrze, którą sam wywalczył. Zabrzanie jednak po chwili musieli radzić sobie w osłabieniu, wszak dwuminutowe wykluczenie ujrzał Sasza Buszkow. To tylko utrudniało im grę, bo cały czas brakowało im precyzji w wykańczaniu akcji. Wciąż jednak na straży bramki stał Paweł Kazimier, który notował kolejne ważne interwencje, a wynik budował Gogola, atakując to z odległości, to z szóstego metra, to świetnie asystując do Bisa. Zabrzanie wciąż jednak nie potrafili wypracować bezpiecznej przewagi. To wychodzili na dwie bramki prowadzenia, to musieli uważać, bo piotrkowianie byli o włos od remisu. Goście musieli mieć się na baczności, bo nie minęło jeszcze 13 minut, a ich podstawowy defensor, Roman Pożarek, miał już dwie kary wykluczenia na koncie. Prawdziwym katem zabrzan, gdy tych opanował impas strzelecki, był Piotr Swat, bezwzględnie karzący Górników z linii siódmego metra. W końcu w 21. minucie po trafieniu Pacześnego trener Lijewski poprosił o czas. Donośnymi słowami poukładał grę Górników, licząc na odwrócenie trendu i wypracowanie “do szatni” komfortowego wyniku.  To nie przyniosło skutku, a dynamiczna obrona i bezlitosne kontry piotrkowian dały w końcu remis 10:10 w 24. minucie!  Gościom nie brakowało ducha i wzajemnej mobilizacji. Cały czas wspierali się wzajemnie,. Miało się wrażenie, że na boisku jest nie tylko siedmiu zawodników, ale także wszyscy rezerwowi.  Chwilę później było już 10:12, a zabrzanie wciąż nie potrafili sforsować bramki rywali. Co więcej, nie zdołali jeszcze wykorzystać żadnej z trzech szans na bramki z rzutów karnych! Na prawdziwego bohatera wyrastał Kacper Ligarzewski, który stał się barierą nie do przebycia. I tym samym goście wygrali pierwszą połowę 12:14. 

Przerwa była potrzebna Górnikom niczym woda. Już po 90 sekundach zdołali odrobić straty. W bramce pojawił się także Kuba Skrzyniarz, który prędko przywitał się świetną paradą. Trener Lijewski zaufał najbardziej doświadczonym zawodnikom w pierwszych minutach tej odsłony spotkania, a obroną dyrygowali Adamuszek i Gliński. W ataku znów rządził zaczął młody Paweł Krawczyk, który dał zabrzanom upragnione prowadzenie. Po chwili kontrę wykończył Bondzior. Cztery bramki z rzędu w wykonaniu gospodarzy były pożywką do analizy dla szkoleniowca Piotrkowianina, Bartosza Jureckiego, który natychmiast poprosił o czas. Instrukcje były skuteczne, wszak dwie minuty później tablica wskazywała remis 16:16. I tak jak zabrzanie zaczęli połowę od serii czterech trafień, tak i identyczną serią popisali się goście, którzy w 43 minucie znów prowadzili dwiema bramkami, 18:16. Znów sprawy w swoje ręce wziął Gogola, którego trafienia dały remis po 20 bramek.  Zabrzanie uruchomili aktywniejszą obronę, w formacji 5-1. Krzysztof Łyżwa asekurował rozgrywającego Piotrkowianina, a z przodu coraz częściej piłka docierała do Marka Daćki, który raz za razem wciskał piłkę między nogami Artura Kota. Wciąż jednak padały wykluczenia dla zabrzan. Przez 15 sekund zabrzanie w obronie musieli radzić sobie w podwójnym osłabieniu. Choć rywale mieli sporo miejsca, to na wysokości zadania stanął Skrzyniarz. I wreszcie po jego kolejnych paradach i niezłych akcjach ofensywnych Górników, komplet punktów został w Zabrzu.

Górnik Zabrze – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 29:24 (12:14)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Bondzior 1, Daćko 5, Bis 3, Tomczak 3, Łyżwa 1, Sluijters 5, Czuwara 1, Buszkow 1, Gliński, Gogola 6, Kondratiuk, Krawczyk 3, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 14 minut (Buszkow, Kondratiuk, Łyżwa, Sluijters 2, Gliński, Czuwara) 

Karne: 2/5

Piotrków: Ligarzewski, Kot – Wawrzyniak 2, Jędraszczyk 2, Stolarski, Matyjasik 3, Szopa, Kaźmierczak, Swat 9, Pożarek, Mosiołek 3, Mastalerz 4, Sobut, Tórz, Pacześny 1. Trener: Bartosz Jurecki

Kary: 14 minut (Pożarek 2, Stolarski, Wawrzyniak 2, Matyjasik, Mosiołek)

Karne: 7/7