Spotkanie zapowiadało się emocjonująco jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Oba zespoły są superligowymi sąsiadami (tyle samo punktów zgromadzonych w lidze), a w bezpośrednim pojedynku gdańszczanie wyrwali punkty rywalom dosłownie ostatnim rzutem. Tarnowianie mocno przeżyli tamtą porażkę, jednak w końcu złapali nieco oddechu w późniejszych konfrontacjach, co nie oznacza, że nie pałali chęcią rewanżu już w Pucharze Polski. Mieli za sobą również swoją halę oraz jedno spotkanie w ramach PP z SMS-em ZPRP Kielce na etapie 1/8 finału. Czerwono-biało-niebiescy musieli sobie radzić natomiast bez oszczędzanych z powodu urazów Kamila Adamczyka, Leonardo Comerlatto oraz nowego zawodnika Santiago Mosquery, który na debiut będzie musiał poczekać przynajmniej do 20 lutego.

Pierwsze minuty upłynęły drużynom na szukaniu właściwego rytmu. Brakowało dokładności przy zawiązywaniu akcji oraz panoszyły się z jednej i drugiej strony błędy własne. Pierwsze trafienie zanotował dopiero w 3. minucie Kużdeba. Goście na rozwiązanie worka z bramkami czekali dwukrotnie dłużej i dopiero po akcji Jachlewski-Janikowski doszło do wyrównania 1:1. Chwilę później Gądek został wykluczony na 120 sekund i wtedy tarnowianie nabrali rozpędu, co zaowocowało 4 golami bez odpowiedzi przeciwników (5:1 w 10’). Z czasem gracze Krzysztofa Kisiela zaczęli eliminować pomyłki, a w zamian regularnie zdobywać punkty. Bardzo dobrze radził sobie na skrzydle Mateusz Kosmala, który w protokole pojawiał się przy golach nr 5, 6 i 7 swojego zespołu. To plus doskonałe interwencje Artura Chmielińskiego między słupkami pozwoliły doskoczyć do gospodarzy w 25’ (9:9), aby za moment doprowadzić do pierwszego w meczu prowadzenia (10:9) i zejścia na przerwę z dwubramkową zaliczką (11:9).

Początek drugiej części to dokumentowanie przewagi z pierwszej połowy przez Wybrzeże poprzez zwiększanie własnego dorobku bramkowego (14:11). Wtedy przypomnieli o sobie dwaj reprezentanci Japonii, czyli Tokuda i Yoshida. I gdyby ten drugi miał nieco więcej zimnej krwi na 7. metrze od gdańskiej bramki, to już w 38’ byłby ponownie remis. Gdzie Yoshida nie mógł, tam posłano Kowalika i wyrównanie w końcu nastąpiło (14:14 w 40’), ale do ostatniej minuty Patrik Liljestrand musiał z talii swoich kart wyrzucić Przemysława Mrozowicza, który otrzymał czerwoną kartkę za faul na Mateuszu Wróblu. Przyjezdni zaczęli łapać lekką zadyszkę, a w tarnowskiej bramce szalał Dawid Ciochoń i na kwadrans przed końcem bliżej awansu raz jeszcze byli gospodarze (19:16). Po chwilowym marazmie szczypiorniści z Trójmiasta odzyskali kontrolę i w 52. minucie mieli znowu minimalną zaliczkę (19:20). Kilka chwil później z boiska wylecieli Pedryc oraz Majewski i w podwójnym osłabieniu Azoty straciły dwa gole. Gdy tylko na parkiecie znowu było „7” na „7”, inicjatywę przejęli tarnowianie i o wygranej miały zadecydować rzuty karne. Pięć pierwszych serii należało do rzucających. Gdy jednak po raz drugi na 7. metr podszedł Mateusz Kosmala, Casper Liljestrand był już lepiej przygotowany i zapewnił swojej drużynie upragnioną promocję do kolejnej fazy Pucharu Polski.

Grupa Azoty SPR Tarnów 24:24 Torus Wybrzeże Gdańsk (k. 6:5)
T A R N Ó W: Liljestrand, Małecki, Ciochoń – Tokuda 3, Majewski 2, Wojdan 2, Sanek, Kowalik 4, Wajda 1, Dadej 1, Kużdeba 2, Pedryc 1, Kniazeu 1, Mrozowicz 1, Zahirović 2, Yoshida 4.
W Y B R Z E Ż E: Chmieliński, Witkowski – Stojek, Pieczonka, Gądek 1, Leśniak 2, Gavidia, Jachlewski 4, Sulej, Kosmala 7, Papaj 2, Wróbel 4, Janikowski 4, Woźniak.
RZUTY KARNE:
0:1 Kosmala
1:1 Tokuda
1:2 Wróbel
2:2 Dadej
2:3 Papaj
3:3 Zahirović
3:4 Jachlewski
4:4 Kużdeba
4:5 Janikowski
5:5 Kniazeu
6:5 Zahirović
6:5 Kosmala (X)