Szczypiorniści Dawida Nilssona przystępowali do spotkania w nie najlepszych nastrojach. „Czeczeńcy” przed tym meczem zajmowali dopiero 13 lokatę, która gwarantowała jedynie możliwość obrony statusu ekipy superligowej w rywalizacji barażowej. To konsekwencja fatalnej formy mielczan od połowy grudnia poprzedniego roku. Od 12 grudnia Stal zagrała 13 spotkań, z których wygrała zaledwie jedno! Nic więc dziwnego, że z Wybrzeżem gospodarze grali o być albo nie być, ponieważ harmonogram rozgrywek nie napawał optymizmem na końcówkę sezonu (Vive, Wisła i Pogoń w trzech końcowych rundach). Również statystyka bezpośrednich starć z gdańskim zespołem niekoniecznie rozpieszczała. Ostatnie 5 meczów wygrywała drużyna… przyjezdnych (niezależnie od tego, czy Stal grała w Gdańsku, czy Wybrzeże w Mielcu), a tym razem gośćmi byli zawodnicy Mariusza Jurkiewicza…

Ciężar gatunkowy meczu już w pierwszej akcji lekko przygniótł gospodarzy, bo zamiast ruszyć odważnie na rywali, zanotowali dwie feralne straty, które na gole zamienił najlepiej punktujący obrotowy ligi, czyli Kelian Janikowski (0:2 w 3’). Z trzeciej okazji skorzystał Gądek i zrobiło się bardzo nerwowo w mieleckiej hali… Po chwili przycelował Gądek i 4:0 dla gości stało się faktem. Minęło 5 minut, a Artur Chmieliński zaledwie raz dotknął piłki. Idealna okazja na przełamanie i pierwsze trafienie przyszła w 8 minucie. Rzut karny Ivanović zamienił na gola i trener Nilsson mógł odetchnąć z ulgą. Drugi oddech złapał po kontrze Wilka, która pozwoliła „czeczeńcom” zniwelować 50% strat (2:4 w 9’). To dało przyjezdnym do myślenia i po kolejnych atakach Papaj oraz Jachlewski wyrównali rachunki (2:6 w 12’). Wtedy też sędziowie wskazali ławkę kar Patrykowi Pieczonce i Stal to wykorzystała. Osłabienia poza jednym trafieniem Ivanovicia Wybrzeże nie odczuło, bo między słupkami 200% normy wyrabiał Chmieliński (63% odbitych piłek po 15 minutach). To pozwalało jego kolegom koncentrować się na budowaniu akcji ofensywnych. W 16 minucie przypomniał o swoich umiejętnościach Ramon Oliveira – były gracz gdańskiej ekipy, a chwilę później na 5:7 rzucił Rafał Krupa. Gospodarze zwęszyli swój moment. Zaczęli pewniej poczynać sobie pod bramką przeciwników i nieco wyżej wychodzić do obrony. Po początkowej dominacji gdańskich szczypiornistów, swój głos odzyskiwali biało-niebiescy. Był to ważny moment, dlatego o czas poprosił trener Jurkiewicz (7:9 w 22’). Po nim użytek ze swojej lewej ręki w końcu zrobił Adamczyk. Pierwsza część chyliła się ku końcowi. Mariusz Jurkiewicz rotował składem i na parkiecie zameldowali się Leśniak, Stojek oraz przede wszystkim Wróbel, ale to Stal złapała kontakt po rzucie Łukasza Janysta (9:10 w 26’). Swoją obecność niemal z miejsca zaznaczył Mateusz Wróbel, ale to bramkarz jego drużyny był ozdobą tych pierwszych 30 minut. Na przerwę przyjezdni schodzili z korzystnym wynikiem 13 do 10.

Po wznowieniu swoją 81 bramkę w sezonie rzucił Mateusz Kosmala z 7. metra. Taka sama sztuka udała się po drugiej stronie parkietu Ivanoviciowi i dystans 3 goli się utrzymywał. W 35 minucie było już jednak zaledwie 14:13, a dwa gole z rzędu padły łupem Stali. Dodatkowo swoją drugą karę złapał Pieczonka, a kolejną „siódemkę” miał Ivanović i z tego prezentu skorzystał (14:15). Gdy upływała 36 minuta, życie przywrócił gospodarzom Valyntsau, a nadzieję w wygraną wlał Kosta Petrović, który dał w 38 minucie pierwsze prowadzenie jego zespołowi. Gdy Stal wyszła na +2 (17:15 w 40’), Mariusz Jurkiewicz postanowił przypomnieć swoim podopiecznym, po co przyjechali do podkarpackiego. Jego słowa w czyn przelał Piotr Papaj, a potem Chmieliński. Przy stanie 19:16 i na kwadrans przed końcem, czerwonej kartki dorobił się Pieczonka i na boisko wkroczył Santiago Mosquera. To jednak leworęczni rozgrywający punktowali po obu stronach – najpierw Adamczyk, potem Oliveira (22:17). Z -4 na początku, Stal wyskoczyła na 11 minut przed końcem na +5 i obietnica trzech punktów miała się wkrótce ziścić. Swoje przerwy wykorzystali na ostatnie minuty szkoleniowcy obu ekip. Zadania podyktowane na końcowe fragmenty lepiej wykonali mielczanie i po remontadzie w drugiej połowie zasłużenie zwyciężyli w meczu 23. serii z Torus Wybrzeżem 26:22. Bohaterem gospodarzy był Miljan Ivanović, który zagrał na stuprocentowej skuteczności przy ośmiu oddanych rzutach.

SPR Stal Mielec vs Torus Wybrzeże Gdańsk 26:22 (10:13)

TWG: Chmieliński, Witkowski – Leśniak, Sulej, Stojek, Adamczyk 3, Janikowski 3, Gądek 2, Filipowicz, Jachlewski 4, Kosmala 5, Wróbel 2, Pieczonka, Papaj 3, Mosquera.

Trener: Mariusz Jurkiewicz.