Nim jednak zabrzmiał pierwszy gwizdek inaugurujący niedzielne spotkanie, prezes Bogdan Kmiecik w imieniu prezydent Zabrza, Małgorzaty Mańki-Szulik, wręczył nagrody zdobyte przez Trójkolorowych w plebiscycie na  najpopularniejszego sportowca Zabrza. Nagrody odebrali Jakub Skrzyniarz, Łukasz Gogola i Paweł Krawczyk. Nadrobiono także kolejną zaległość: Rafał Gliński otrzymał pamiątkową koszulkę za czterysta występów w PGNiG Superlidze. 

Gdy jednak spotkanie się rozpoczęło, byliśmy świadkami wyjątkowo dynamicznego i emocjonującego meczu. Zabrzanie grali wyjątkowo dynamicznie w ataku, szukając okazji głównie w środkowej części boiska. Również w obronie za główny cel wyznaczyli sobie izolowanie Michała Potocznego, motoru napędowego zespołu z Kwidzyna. Ten dostawał regularne cięgi od defensorów z Zabrza, ale i tak prezentował wyjątkowo wysoki poziom i był autorem pierwszych dwóch trafień dla gości. Gospodarze jednak po dziesięciu minutach prowadzili już 6:3. Bardzo dobre zawody rozgrywał także rozgrywający zabrzan, Adrian Kondratiuk. Nie dość, że prędko zapisał się na liście strzelców, to również połowa trafień dla Górników była wynikiem jego asyst. MMTS mimo przewagi nawet pięciu bramek po pierwszym kwadransie meczu wciąż walczył o jak najkorzystniejszy wynik. Świetnie spisywał się młody Jakub Szyszko, który nie tylko świetnie wykańczał okazje ze skrzydła, ale także bezbłędnie bombardował bramkę Martina Galii z linii 7. metra. Pomylił się dopiero w 18. minucie, gdy Martin Galia pewnie odbił prawą ręką jego wyjątkowo szybką próbę. Trójkolorowi mimo sporych trudności dalej powiększali przewagę. Już w 26. minucie było 15:8, a trener Lijewski coraz śmielej wprowadzał młodych zawodników. Atakiem pozwolił kierować Pawłowi Krawczykowi. Wciąż jednak kluczowe było doświadczenie. Tu świetnie popisywał się Michał Adamuszek w obronie, który nie odstawał nawet o dziesięć lat młodszym rywalom i bezbłędnie uczył ich boiskowej pokory w agresywnych, ale wciąż czystych starciach w okolicy szóstego metra połowy Górnika. Trójkolorowi do ostatniego gwizdka dowieźli 9 bramek przewagi, wygrywając 18:9.

Gospodarze nie mogli sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia drugiej połowy. Zdobyli aż cztery bramki z rzędu, w tym z dwóch kontr. Co ciekawe, jedną z nich wykończył… Rafał Gliński, który dawno już nie zapisywał się na liście strzelców, wszak głównie występuje teraz w obronie. Gdy tablica wskazywała wynik 22:9, zabrzanie jakby nieco się zdezorientowali i zaczęli popełniać dość proste błędy podań i prób strzeleckich. Goście wykorzystali tę niemoc wyjątkowo skutecznie, zdobywając aż pięć bramek, przy tylko jednej odpowiedzi zabrzan – z rzutu karnego. Świetnie zaczął spisywać się Patryk Grzenkowicz, lewoskrzydłowy kwidzynian, który bezlitośnie wykorzystywał każdą lukę w obronie bramki Trójkolorowych. Impas strzelecki Górnika przełamał Sasza Buszkow, który zanotował 24. bramkę dla zabrzan. Przewaga gospodarzy stopniała jednak już z 11 trafień do ośmiu. I choć wydawało się, że to bezpieczna zaliczka, to jednak w tym fragmencie gry to goście lepiej prezentowali się na parkiecie. Co więcej, marnowali także setki. Iso Sluijters przy trzecim rzucie karnym nie tylko nie trafił za pierwszym razem, ale również pozwolił odbić Krzysztofowi Szczecinie także dobitkę. Przewaga Górnika wciąż topniała. Na 12 minut przed ostatnim gwizdkiem wynosiła tylko sześć bramek (25:19). Wtedy jednak świetna postawa Marka Daćki przywróciła bieg spotkania na poprzednie tory. Wyraźnie wróciła radość gry zabrzan, a na listę strzelców wpisał się nawet Martin Galia, po rzucie przez całe boisko. Podsumował tym samym fantastyczny występ, w którym zanotował aż 45% skuteczności obron! Wynik ustalił dwoma trafieniami Paweł Dudkowski, dając zabrzanom imponujące zwycięstwo 31:20. 

Górnik Zabrze – MMTS Kwidzyn 31:20 (18:9)

Górnik: Galia 1, Skrzyniarz – Bondzior 2, Daćko 4, Bis 1, Tomczak 4, Łyżwa 1, Sluijters 4, Czuwara 3, Buszkow 1, Gliński 1, Gogola 3, Kondratiuk 4, Dudkowski 4, Krawczyk, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 8 minut (Bis 2, Łyżwa, Adamuszek)

Karne: 6/9

MMTS: Szczecina, Matlęga – Grzenkowicz 3, Orzechowski, Krieger, Peret 3, Zieniewicz 2, Kutyła 5, Guziewicz 1, Ossowski, Potoczny 2, Nastaj, Szyszko 4, Landzwojczak, Matlęga, Jankowski, Przytuła. Trener: Bartłomiej Jaszka

Kary: 6 minut (Nastaj, Landzwojczak, Grzenkowicz)

Karne:  6/7