Przez pierwsze minuty oba zespoły wzajemnie badały grunt. Ostatecznie wynik otworzył Bartek Tomczak z rzutu karnego podyktowanego za faul na Janku Czuwarze, a po chwili trafienie dołożył sam “Kojot”. Fantastyczne zawody odgrywał też dawno niewidziany na boisku Martin Galia, który miał stuprocentową skuteczność obron po pierwszych siedmiu minutach meczu. Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył dopiero Wojciech Gumiński, w 9. minucie meczu. Wtedy jednak zabrzanie wpadli w drobny impas strzelecki i zaczęli obijać słupki i poprzeczkę bramki. Pudłował Dudkowski i Łyżwa. Gospodarze zdołali się zbliżyć na wynik 4:5. Gdy padł remis, trener Lijewski poprosił o czas. Zażądał od swoich zawodników cierpliwości i wykorzystywania szans z drugiej linii. Mecz jednak po początkowym prowadzeniu Górników mocno się wyrównał. Jedynym pewnikiem dla zabrzan był Bartek Tomczak z linii siódmego metra.  I właśnie z takiej odległości Kopara ustalił wynik pierwszej połowy na 12:8 dla Górnika! 

Drugą połowę puławianie rozpoczęli od dwuminutowej kary dla Dawida Dawydzika. Mimo osłabienia to jednak gospodarze mieli wciąż inicjatywę i zbliżyli się na dwa  trafienia (11:13). Zabrzanie nie potrafili przełamać impasu strzeleckiego. O wyniku wciąż decydowały dość proste błędy. Ta postawa wymagała interwencji trenera. “Lijek” natychmiast przypomniał swoim zawodnikom, że piłka ręczna to sport kontaktowy. A co za tym idzie, wymaga odporności na coraz twardszą grę Azotów. I to przyniosło upragnioną, czternastą bramką.   To była woda na młyn. Świetnie włączył się Łukasz Gogola, który nie tylko bombardował bramkę rywali, ale także bez kompleksów asystował w trafieniach kolegów. Mecz jednak wciąż nie był rozstrzygnięty, a puławianie przyspieszyli. Na 11 minut przed końcem zdołali zbliżyć się na dwa trafienia (17:19), choć chwilę wcześniej tracili ich aż pięć! A na dziesięć minut przed końcem zabrzanie wygrywali tylko jednym trafieniem i wszystko wskazywało na to, że mecz będzie rozstrzygał się do samego końca! Zabrzanie znów mieli pięciominutowy okres bez zdobytej bramki. Puławianie przeszli do pełnego ataku, z wykorzystaniem aż siedmiu zawodników w ofensywie. W tym jednak momencie w przeciągu 30 sekund Michał Jurecki otrzymał dwie dwuminutowe kary i gospodarze musieli sobie radzić w znacznym osłabieniu. Zabrzanie stanęli przed szansą zdobycia bardzo ważnej bramki, ale świetnie zdołał wrócić między słupki Bogdanow i czubkami palców wybił piłkę, która mogła stanowić o punktach dla zabrzan.  Gdy jednak Jurecki wrócił na boisko, puławianie coraz śmielej się odbudowywali. Co więcej, na trzy minuty przed końcem z rzutu karnego zdobyli bramkę kontaktową na 19:20. Zabrzanie wciąż nie potrafili się przebić! Na 57 sekund przed końcem remis! Jurecki znów z siódmego metra! GOGOLA! 21:20! Gospodarze mieli jedynie niespełna sekundę na wywalczenie remisu… Jurecki stał jednak przed szansą na zdobycie bramki, stojąc zaledwie 10 metrów od bramki, którą  – w jego przypadku – oddzielał JEDYNIE mur zawodników z Zabrza. Próbował dołem, ale… to zabrzanie wygrali 21:20! 

Azoty Puławy – Górnik Zabrze 20:21  (12:8)

Bogdanov (33%), Zembrzycki (20%), Borucki (0%) – Jurecki 6, Bachko 3, Szyba 3, Dawydzik 2, Seroka 2, Jarosiewicz 2, Kowalczyk 1, Gumiński 1, Adamczuk. Konieczny. Trener: Lars Walther

Kary: 12 minut (Seroka, Gumiński, Dawydzik, Szyba, Jurecki 2)

Karne: 3/6

Górnik: Galia (35%), Skrzyniarz (10%) – Tomczak 6, Czuwara 4, Gogola 4, Bis 2, Łyżwa 2, Kondratiuk 1, Bondzior 1, Dudkowski 1, Buszkow, Daćko, Adamuszek, Gliński. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 6  minut (Dudkowski, Łyżwa 2) 

Karne 6/6