W meczu 23. serii PGNiG Superligi drużyna Łomża Vive Kielce pokonała zespół Grupa Azoty Unia Tarnów 51:19. Trzydzieści dwie bramki to najwyższa w historii klubu wygrana ligowa! Spotkanie dedykowane było Służbom Mundurowym, Służbom Medycznym oraz Wolontariuszom z Kielc i regionu świętokrzyskiego. Dziękujemy za Waszą codzienną pracę na rzecz mieszkańców!

Łomża Vive Kielce – Grupa Azoty Unia Tarnów 51:19 (26:9)

Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović, Sanchez-Migallon, Sićko, A. Dujshebaev, Yusuf, Karacić, Kulesh, Thrastarson, Surgiel, Paczkowski, Domagała, Karalek, Nahi

Grupa Azoty Unia Tarnów: Chłopek, Hołda – Sikora, Wątroba, Wojdan, Sanek, Yoshida, Kowalik, Matsuura, Bushkou, Kużdeba, Pinda, Kaźmierczak, Minotskyi, Zahirović

Pierwsza siódemka: Kornecki – Nahi, Kulesh, Karalek, Karacic, A. Dujshebaev, Paczkowski

Od samego początku zanosiło się na wysoką wygraną kielczan. Pierwszą bramkę dla Tarnowa zdobył dopiero w szóstej minucie z rzutu karnego Łukasz Kużdeba. Oddanie drugiego trafienia zajęło gościom kolejne dwie minuty, a wynik wówczas wskazywał 5:2. Ekipa Talanta Dujshebaeva narzuciła zdecydowanie wyższe tempo zdobywania bramek – jak nie Uladzislau Kulesh, to Dylan Nahi, jak nie Nahi, to Branko Vujović i tym oto sposobem po siedemnastu minutach prowadziliśmy 12:4.

Trener Patrik Liljestrand poprosił o czas, ale na niewiele się to zdało – gospodarze byli w swoim rytmie, a sześćdziesięciominutowa przerwa nie była w stanie ich z niego wybić. Do grona zdobywających bramki migiem dołączyli Szymon Sićko i Faruk Yusuf, a następnie Haukur Thrastarson. Gospodarze często nieskutecznie kończyli swoje akcje, co kielczanie wykorzystywali w kontratakach. Obaj bramkarze, Mateusz Kornecki i Andreas Wolff, notowali wysoką skuteczność – Mati 43%, a Andi 50%. Pierwszą połowę zakończyliśmy prowadzeniem 26:9.

Pomimo wysokiej straty tarnowianie nie odpuścili i cały czas ambitnie walczyli o jej zniwelowanie, nie bojąc się odważnych, widowiskowych akcji. Próbowali wrzutek, efektownych rzutów z drugiej linii czy dograń do koła. Czasem im się udawało, ale czasem na drodze stawali im świetnie dysponowani Mateusz Kornecki i Andreas Wolff. W ataku swoje robili Alex Dujshebaev, Dylan Nahi czy Uladzislau Kulesh i to wszystko złożyło się na to, że próg czterdziestu trafień przekroczyliśmy już w czterdziestej piątej minucie meczu – prowadziliśmy 40:15. W ekipie gości widać było przede wszystkim osłabienie na pozycji bramkarza – Patrikowi Liljestrandowi zabrakło Caspra Liljestranda i Patryka Małeckiego – zamiast nich na boisku występowali dwaj juniorzy i choć ambicji im odmówić nie można, to jednak było to za mało na Mistrzów Polski.

Pięćdziesiątą bramkę dla Łomża Vive Kielce zdobył – ku wielkiej uciesze publiczności – Szymon SIćko. Czarek Surgiel dołożył pięćdziesiątą pierwszą, a Branko Vujović o ułamki sekund nie zdążył zmieścić się z jeszcze jedną przed końcową syreną. Spotkanie zakończyło się wynikiem 51:19, czyli najwyższe zwycięstwo kielczan w ligowym meczu w historii (32 bramki)! Do tej pory rekord wynosił 30 trafień – zwycięstwo 44:14 z Czuwajem Przemyśl w 2012 r.

W najbliższy piątek, 29 kwietnia, o godz. 20 drużyna Łomża Vive Kielce zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Do Hali Legionów wracamy 5 maja, o godz. 18:00, na spotkanie z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Bilety do kupienia na www.bilety.kielcehandball.pl.