Zabrzanie zaczęli spotkanie nieco ospale. Brakowało im wykończenia. Goście za to wykorzystywali praktycznie każdą okazję, mocno bazując na linii rozegrania. Wreszcie  udało się uruchomić skrzydłowych Górnika, którzy prędko wywalczyli prowadzenie 3:2. Odpowiedział jednak drugi raz w spotkaniu Moryń i oba zespoły znów musiały walczyć o choć minimalne prowadzenie.  To udało się dopiero po 10 minutach Górnikowi, który po rzucie Barka Bisa z połowy boiska do pustej bramki wyszedł na prowadzenie 7:5. Po chwili kolejne trafienie w podobnej sytuacji zdobył Tomczak. Zabrzanie ostatecznie wyszli na trzybramkowe prowadzenie, które udawało im się utrzymać nawet mimo naprawdę sporych nacisków Miedziowych. Goście wyraźnie przyspieszyli, nawet po stracie bramki rozpoczynali atak, nim Górnik zdołał wrócić do ustawienia defensywnego. Ale jeśli chodzi o punktowanie, górą wciąż byli gospodarze, którzy po 25 minutach prowadzili już 17:10. Największą przeszkodą w powiększaniu tego i tak imponującego wyniku stanowił jednak Marcin Schodowski, który regularnie odbijał kolejne próby. Jego wysiłków było jednak za mało i Górnik ostatecznie zwyciężył pierwszą połowę 18:12.

Kolejne trzydzieści minut zabrzanie rozpoczęli od bramki Sluijtersa, a później… trzech pudłach z rzędu. Zagłębie za to zdołało odrobić dwie bramki straty i… zmarnować karnego. To jednak wystarczyło, by napędzić się i powoli odrabiać straty. Trójkolorowi zaczęli łapać ważne wykluczenia, a goście zbliżyli się już na cztery bramki na kwadrans przed końcem spotkania. Świetnie zaczął spisywać się Krzysztof Pawlaczyk, który zanotował trzy trafienia z rzędu. Górnicy jednak przede wszystkim skupili się na uszczelnieniu obrony, by nie dopuścić do horroru w końcówce. Na ich nieszczęście rozpędził się jednak Marcin Schodowski, który raz za razem odbijał praktycznie każdą próbę zabrzan. Trójkolorowi mieli spory problem przebić się środkiem, w czym przeszkadzała im bardzo aktywna obrona lubinian. Na dziesięć minut przed końcem zabrzanie prowadzili już tylko trzema trafieniami. Co więcej, zabrzanie zmarnowali kolejny rzut karny. Gospodarze jakby nie chcieli brać odpowiedzialności za wykończenie akcji. Rozrzucali piłkę po bokach, licząc, że rzut odda kto inny. W końcu odpowiedzialność wziął na siebie Krzysztof Łyżwa, który zdobył 25 trafienie dla zabrzan po stracie czterech z rzędu. Dość już jednak było tego strachu i szarpania o wynik. Rzucił Bis, Sluijters i Gogola, dzięki czemu zabrzanie ostatecznie zwyciężyli 28:24.

Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 28:24 (18:12)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz 1 – Bondzior 2, Daćko 2, Bis 2, Tomczak 9, Łyżwa 1, Sluijters 5, Pawelec, Buszkow 1, Gogola 4, Kondratiuk, Dudkowski, Krawczyk 1, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski

Kary:  10 minut (Adamuszek 3, Bis, Buszkow)

Czerwona kartka: Adamuszek (z gradacji kar)

Karne: 3/5

Zagłębie: Bartosik, Schodowski – Stankiewicz 2, Moryń 5, Pawlaczyk 3, Sroczyk, Pietruszko, Hajnos 5, Bogacz 5, Kupiec 1, Adamski, Chychykalo. Trener: Jarosław Hipner

Kary: 18 minut (Adamski 2, Pietruszko 3, Pawlaczyk, Hajnos, Moryń, Chychykalo) 

Czerwona kartka: Pietruszko (z gradacji kar)

Karne: 1/3