Przez pierwsze minuty trudno było wyłonić faworyta, oba zespoły równo wymieniały się ciosami. Dopiero po 10 minutach zabrzanie wyszli na prowadzenie 10:6, głównie dzięki świetnej obronie, która wykreowała dodatkowe okazje do zdobycia bramek. 

To był sygnał dla szkoleniowca gości, Patrika Liljestranda, by przerwać impas strzelecki swoich podopiecznych i poprosić o czas. I choć tarnowianie nie powiększyli znacząco dorobku, to jednak uszczelnili obronę, komplikując zabrzanom walkę w ataku. To też był znak dla trenera Lijewskiego, by pobudzić swoich zawodników i po krótkich instrukcjach zabrzanie znów wrócili na właściwe tory, prowadząc po 25 minutach 14:9. Wtedy jednak licznik stanął, a goście nie tylko trafili raz z akcji, ale jeszcze dołożyli trafienie z rzutu karnego podyktowanego na dwie sekundy przed końcem pierwszej połowy. 

To był impuls dla Azotowców, którzy już po pięciu minutach drugiej połowy wywalczyli remis i ostro dyktowali warunki na boisku. Zabrzanie musieli złapać rytm, jakim mogli pochwalić się w większych fragmentach pierwszej połowy. I choć zabrzanie potrafili oderwać się na dwa trafienia, to jednak goście znów z zaskakująca łatwością dopadali rywala. 

Trudno było odnaleźć głównego winowajcę. Przede wszystkim brakowało skuteczności i grania do pewnej piłki. Sporo do zarzucenia mogła mieć też obrona, której czasem brakowało aktywności. Wreszcie Górnikom udało się nie tylko wyprowadzić, ale przede wszystkim utrzymać przewagę dwóch bramek. I taką właśnie różnicą gospodarze zwyciężyli, kończąc mecz 27:25. 

Górnik Zabrze – Grupa Azoty SPR Tarnów 29:27 (14:11)

Górnik: Galia, Skrzyniarz, Kazimier – Dako 2, Bis 3, Tomczak 4, zwa, Sluijters 3, Pawelec, Buszkow 7, Gli}ski 1, Gogola 3, Czuwara 4, Dudkowski, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski

Tarnów: Liljestrand, Cichoń – Tokuda 8, Majewski 1, Wojdan 5, Kowalik, Wajda, Kuźdeba 4, Kniazeu 1, Mrozowicz 2, Zaharović 1, Yoshida 2, Pedryc 1. Trener: Patrik Liljestrand.