– Na szczęście ja przechodzę zakażenie bezobjawowo  – mówi “Kopara”. Bartek przebywa cały czas w domu wraz z całą rodziną. – Na szczęście nie cierpimy na nudę, bo to chyba niemożliwe z dwójką dzieci. Ze starszą ćwiczymy matematykę, trochę rysujemy, ale też ćwiczymy. Więc nie jest to czas na odpoczynek – uśmiecha się kapitan Górnika Zabrze. 

Jak sam jednak mówi, tęskni już za powrotem do treningowej rutyny. – Chciałbym wreszcie móc trenować z chłopakami, z piłką. Zwłaszcza, że od rozpoczęcia przygotowań w lipcu minęło 17 tygodni, a my do tej pory rozegraliśmy jedynie pięć meczów – pucharowy i cztery ligowe – wzdycha Tomczak. 

Liczy jednak, że to ostatnia taka nieplanowana przerwa na dłuższy czas. – Mamy to szczęście w nieszczęściu, że choroba zaatakowała zdecydowaną większość z nas za jednym razem. Dzięki temu mamy szansę, że w przyszłości nie będziemy powodem odwoływania spotkań – dodaje Kopa. 

Wszyscy już wypatrują wznowienia rozgrywek przez Górnika, zwłaszcza, że pierwszym rywalem po miesięcznej przerwie będzie Gwardia Opole. – Widziałem ich ostatni mecz ze Szczecinem i rozegrali naprawdę dobre zawody. Cieszę się na powrót do spotkań właśnie przeciwko nim – mówi kapitan Górnika.

Niestety domowy mecz odbędzie się najprawdopodobniej bez udziału publiczności. – I chyba musimy się do tego przyzwyczaić, bo patrząc na aktualne trendy, bez kibiców możemy grać nawet do końca sezonu. Na pewno to mniejsze emocje, ale mimo wszystko musimy się starać, by nie brakowało koncentracji – dodaje Tomczak. – Zwłaszcza, że w tym sezonie oprócz niej trzeba mieć też dużo, dużo szczęścia i sporo zdrowia…